- Wędrowało się po świecie. Dobrze mi tutaj i wydaje mi się, że zostanę tu na dłużej. - zwróciłem się ku waderze. – Zwłaszcza jak ma się takie towarzystwo. – posłałem jej biały uśmiech.
- Już mi tak nie słodź. – odwróciła się lekko podirytowana.
- Słodzić, nie słodzę. Słodzić można herbatę. Mówię prawdę.
- Dobrze wiem, co knujesz. Dzięki miłym słówkom nie wkupisz się w moje łaski. Z łatwością mogę powiedzieć, że słaby z Ciebie aktor.
Zawiesiłem się na chwilę. Musze przyznać, że mnie zaskoczyła. Albo to ja rzeczywiście kiepsko to rozegrałem, albo ma wysoko rozwiniętą umiejętność dedukcji. Postanowiłem jednak przyznać jej zasłużoną rację.
- Przejrzałaś mnie. – zaśmiałem się. – Udało Ci się mnie zaskoczyć.
- Nic trudnego. – odparła jedynie. – Wiesz, wystarczy spojrzeć Ci w oczy, by odgadnąć co jest prawdą, a co kłamstwem. Musisz nauczyć się to kontrolować.
Nawet nie zauważyłem, że spoglądam na waderę z lekko rozdziawioną buzią.
- Rety, jesteś okrutna, wiesz? - miałem lekko zmarszczone czoło.
Wadera spojrzała na mnie kątem oka. Nie odezwała się. Po prostu położyła swoją głowę na łapach. Ignoruje mnie? Działa mi trochę na nerwy. Widać nie jest osobą, którą da się łatwo manipulować. Nie mogę powiedzieć, że nie jest to na swój sposób atrakcyjne. Postanowię jednak odnaleźć jakiś wspólny język.
- Wybacz. Może opowiesz mi coś o sobie? Z chęcią bliżej Cię poznam. Zaciekawiłaś mnie, Loesiu. - uniosłem jedną brew do góry i uśmiechnąłem się nieznacznie.
Leosia?