-Przyszliśmy uwolnić Szmaragda -odparł ponuro Hiro:
-By się to udało, musicie pobawić się z dziećmi, jeśli one uznają was za fajnych, będziecie mogli uwolnić mojego pana–zamachałam radośnie ogonem, to będzie bułka z masłem. Bez dalszego zwlekania ruszyłam zająć się maluchami. Wśród śmiechów i chichotów malców wyłapałam rozmowę łani i basiora:
-Skąd tyle dzieci?
-Są to duszę malców, które nie zaznały w życiu zbyt wiele radości, jeśli się z nimi pobawicie te dzieci będą, mogły w końcu zaznać wiecznego spoczynku, na jaki zasługują-odparła strażniczka Szmaragda. Po dwóch lub trzech godzinach dzieci usnęły zmęczone, gdy tylko zamykały oczy, rozświetlały się i znikały. Gdy ostatnie dziecko znikło, podeszłam do klejnotu i poruszyłam go noskiem, na co klejnot zaczął unosić się w górę. Z każdym pokonanym centymetrem stawał się coraz jaśniejszy, gdy światło przestało mnie oślepiać, spojrzałam na podest. Zamiast kamienia siedział na nim mały ptaszek, jego pióra płonęły zielonym blaskiem, a jadeitowe oczy przyglądały mi się radośnie:
-dziękuje za uwolnienie -zaśpiewał dźwięcznym głosem:
-Ależ nie ma za co -Gdy zatrzepotał skrzydłami, posłał w stronę basiora i moją zielonkawe iskierki, które po kontakcie z naszym futrem przeobraziły się w płomień o takiej samej barwie jak płomień feniksa. Gdy zgasł, poczułam się pełna siły, a moje rany nawet te najpoważniejsze zostały uleczone:
-jeszcze raz dziękuje za uwolnienie, życzę wam powodzenia w walce z czarnoksiężnikiem-po tych słowach, znikł jak reszta jego rodzeństwa
***
Po dłuższej wędrówce dotarliśmy do największej i najwilgotniejszej jaskini, jaką daną nam było odwiedzić. Wielki i biały diament zawieszony był tuż nad taflą wody. Co parę sekund opadała na jego równo wyszlifowane ścianki, kropla wody, której uderzenie rozbrzmiewało echem po całej jaskini. Utworzone, z tych spadających na diament kropel, jeziorko było białe jak śnieg. Rozejrzałam się w poszukiwaniu wilka, który uwięził całe magiczne rodzeństwo, widząc ozdobnie rzeźbione drewniane drzwi, wiedziałam, że tam musi się ów mag ukrywać. Zanim jednak zmierzyliśmy się z nim, zanurzyliśmy się w magicznym jeziorku, by zmyć z siebie róż pozostawiony przez Ametysta. Choć odzyskaliśmy swoje kolory i tak brnęliśmy dalej w stronę klejnotu. Gdy tylko byliśmy od niego na wyciągnięcie łapy usłyszałam skrzypienie dochodzące z drewnianych drzwi.
Hiro, co dalej?