Dolina Mrocznej Strugi zawsze była dla mnie miejscem intrygującym. Wszystkie te legendy i mity jakie się o niej opowiadało dla mnie, były zwyczajnymi bajeczkami. Nigdy w nie nie wierzyłem, i nawet w sumie nie zamierzałem. Bywałem tam odkąd dołączyłem do watahy, jako jeszcze mały gnojek. W tedy przychodziłem tu jedynie dla dreszczy i lekkiego strachu jaki te miejsce potrafi chwilami zafundować. Nikt tu nie przychodził. Jestem chyba jedynym, który lubi takie ponure miejsca. Mój codzienny grafik powiększył się, odkąd tu chodzę. Każdy potrzebuje chwili wytchnienia, zapomnienia o całym świecie i problemach. Pomimo tego że mam na głowie stos obowiązków, tym razem postanowiłem posiedzieć chwilę dłużej. Przysiadłem na brzegu strugi, i rozejrzałem się dookoła biorąc głęboki wdech. Dookoła była jedynie cisza, którą co 20 sekund zakłócał świst wiatru. Zamknąłem powoli oczy, i wypuściłem powietrze z płuc. Wpatrzyłem się w pustą taflę wody, na której nie było nawet mojego odbicia. Woda w strudze zawsze była czarna jak smoła i strasznie mętna, przez co mogło się wydawać że to zwykłe bagno. W pewnym momencie usłyszałem chrzęst gałązek. Odwróciłem się energicznie obnażając kły. Ścieżką kroczyła biało-szara wadera, o krwistych oczach. Jej krok był strasznie wolny. Jakby przechadzała się tędy, jak gdyby nigdy nic. Czyżby ona również lubiła to mroczne miejsce? Widać że jednak ma coś po ojcu. Odetchnąłem powoli. Odwróciłem się z powrotem. Nie chciałem jej zagadywać. Praktycznie nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy, nawet w ogóle nie pamiętam żebym kiedykolwiek wdał się z nią w jakąś poważną konwersację. Tyle co była jeszcze dzieckiem, chodź i tak w tedy mało się nimi zajmowałem. Nie czułem się, jak ich ojciec. Loedia, Asacrifice, Raiden, Ingreed...Pierwsza czwórka, pierwsza którą kochałem najmocniej, i pierwsza która ma mnie za bezuczuciowego i obojętnego basiora który tylko je spłodził. Doskonale wiedziałem, co o mnie myślą. Nawet nie zasługiwałem na miano ich ojca. Nigdy się nimi nie opiekowałem. I właśnie to jest tego konsekwencją. Moje dzieci mnie nie cierpią.
- Co ty tu robisz? - odezwał się głos zza mnie. Nie odwracałem głowy. Nie mógłbym po tylu latach spojrzeć jej w oczy, i po prostu zacząć rozmawiać. Dalej wgapiałem się w wodę, jak totalny idiota.
- Mógłbym ci zadać to samo pytanie, Loedio. - odpowiedziałem, próbując utrzymać powagę i pewność siebie w moim głosie. Chodź w środku, byłem roztrzęsiony. - Też lubisz takie ponure miejsca?
Nastała głucha cisza, która lekko mnie uspokoiła. Miałem nadzieję że to tylko moje zwidy. Że jej tak na prawdę tam nie ma, i nie wepcham się w jeszcze głębsze bagno. Bo i tak nasze kontakty są tylko stertą zamszonego gruzu, po co to niszczyć bardziej?
- Ja...Sobie tylko przechodziłam. - mruknęła, siadając obok mnie. Jednak wciąż nie zbyt blisko. Odsunięta dobre 3 kroki. Westchnąłem rozluźniając mięśnie.
- Powiedz mi, tylko szczerze. - spojrzałem na nią kątem oka. - Jesteś wściekła, za nasz wybór.
Widziałem jak się denerwuje. Mogłem się tego spodziewać. To był jej słaby punkt, w który uderzyłem z silnym impetem. Być może specjalnie, chciałem jedynie wiedzieć - jak bardzo ją zawiedliśmy. Jaki ból jej sprawiliśmy, jak się czuła kiedy wybraliśmy Kesame, nie ją. Domyślam się, że do dziś czuje nienawiść i do nas, i do swojej siostry. Ciężko by było w takiej sytuacji pozostać spokojnym. Całe dzieciństwo, praktycznie do tamtej chwili była pewna, że to ona będzie dziedziczką tronu. Była już na to przygotowana. Ale otrzymała cios prosto w serce. Cios który zwalił ją z nóg. Jednak moja córka znalazła w sobie jeszcze garstkę spokoju, i opanowała się.
- Postaw się w mojej sytuacji, ojcze. - warknęła, drapiąc w ziemię. - Zasługiwałam na to. - serce mi niemalże zmiękło, gdy ujrzałem łezkę spływającą po jej policzku. Odetchnąłem.
Nie rozklejaj się pajacu. Nie powinienem o to pytać, i zdawałem sobie z tego sprawę. Ale musiałem, głos w głowie wygrał.
- Owszem, zasługiwałaś. - odparłem unosząc głowę w stronę nieba, a Loedia spojrzała na mnie zdziwiona.
Loedio?
Nie mam pojęcia jak na to zareagujesz, zostawiam dalszą konwersację tobie :>