-Chcesz się w coś pobawić?
-W co takiego mianowicie? -Spytał mój towarzysz stawiając parę kroków w moim kierunku :
-Po wspinać się po górach, popływać, po wspinać się na drzewa, powalczyć z jakąś dziką bestią? -Zaproponowałam radośnie czekając niecierpliwie na jego wybór :
-Może się przejdźmy i zobaczymy co nas spotka -mruknął bez entuzjazmu
-jestem zza -Ważne by coś się działo -odparłam radośnie ruszając w podskokach przed siebie.
***
Po dłuższym czasie stanęliśmy przed wejściem do jaskini, bez żadnych obaw wkroczyłam do niej radośnie, a basior za mną. Ciekawe co tu ciekawego nas spotka. Z każdym przebytym metrem robiło się coraz zimniej i wilgotniej, było to takie orzeźwiające i przyjemne powietrze, minus stanowił zapach stęchlizny, który stawał się coraz bardziej intensywny. To jednak nie przeszkadzało mi w podziwianiu kryształów, które ozdabiały ściany groty. Piękne. Próbowałam jednego sobie wziąć, ale mocno trzymały się kamienia. Ech. Szkoda. Lekko przygnębiona szłam dalej, szybko jednak mój humor wrócił, gdy zobaczyłam stalaktyty, stalagnaty i stalagmity, które się skrzyły, jakby były zrobione z brokatu. Cudowne miejsce. Moje oczy otworzyły się szerzej, gdy zobaczyłam ametyst wielkości jabłka, który leżał na płaskim kamieniu. :
-Muszę go mieć -wypaliłam ruszając w podskokach do skarbu, basior szybko mnie dogonił i zagrodził mi przejście łapą :
-Radzę ci tego nie tykać. Może być przeklęte
-Przeklęte, śmuklęte, pfff, też coś -zakpiłam dotykając noskiem jednej z wielu ścian klejnotu. Pięknie się błyszczał. Widząc, że zaczyna bić od ametystu jakieś tajemnicze światło odsunęłam się niepewnie. Klejnot zaczął unosić się nad ziemią, z każdym centymetrem, który pokonał, pnąc się w górę, jego blask przybierał na sile, aż w końcu rozświetlił całą grotę swym różowawym blaskiem. Gdy światło zgasło otworzyłam oczy chcąc zobaczyć co się stało. Kamień stracił swą barwę, obecnie bardziej przypominał wyblakłe szkiełko niż kryształ. Obok ametystu siedział różowawo-fioletowawy lisek, z którego futerka roznosiła się skrząca mgła, jego oczy błyszczały, jakby ktoś zaklął w nie tysiące gwiazd. :
-O matulu ale ty słodziutki -wypiszczałam radośnie podbiegając do istotki i machając ogonem na prawo i lewo.
-Sprawiłem, że wy też jesteście słodcy, w ramach podziękowania za uwolnienie z mojego więzienia -Odparł lisek, cichym głosem, który brzmiał bardzo dostojnie, słychać w nim było pewność siebie i znajomość pradawnej wiedzy. Nie zastanowiłam się zbytnio nad jego słowami patrząc na jego piękne futerko :
-Jak to? -Odparł Hiro podchodząc do nas. Lisek w ramach odpowiedzi wyczarował przed nami lustro, które tak jak on całe się skrzyło. W odbiciu widziałam Hiro i mnie, tylko, że się różniliśmy. On przybrał barwę ciemnego śliwkowego fioletu, to samo z moimi czarnymi elementami futra, jak uszy, ogon, włosy, łapy. Reszta mego ciała była jasnoróżowa.
Awww. Słodziutko. Basior nie był z tego faktu zbyt zadowolony. Gdy lustro znikło spytał ametystowego liska :
-Jak można to odkręcić?
-Nie podoba ci się? -spytał skonsternowany lisek nie rozumiejąc dlaczego :
-Niby jak mam się ukryć w cieniu -Lisek westchnął zmęczony po czym nam wytłumaczył :
-Zejdźcie jeszcze niżej, spotkacie tam moich braci i siostry, Topaza, Szmaragda, Szafira, Rubin i Diament, Diament spoczywa pod wodą, jej magiczne umiejętności spowodowały, że ów woda potrafi zmyć kolory z waszych futer, wystarczy, że się w niej wykąpiecie . Musicie jednak uważać, czarodziej, który nas uwięził zastawił tutaj, dużo pułapek, by uniemożliwić nasze uwolnienie...
-Dlaczego was uwięził? -Przerwałam mu patrząc w jego oczy niezadowolona, że ktoś ich tak potraktował
-Byśmy go wzbogacili-Odparł Ametyst, zamknął oczy a przed nami pojawiła się ametystowa tarcza i miecz :
-Proszę, to wam pomoże, życzę wam powodzenia -Po tym zniknął zostawiając po sobie fioletowawo-różowy dym
Hiro?