Podleciałam bliżej. Wilczyca nieustannie szła z nisko spuszczonym łbem, a każdy jej krok wyglądał na bardzo przemyślany. W jej oczach było widać inteligencję, a co dla mnie najważniejsze - energię! Zaczęła mi się podobać. Podobno mam takie stanowisko, że jestem bardzo szanowana - ale ta osóbka wydawała mi się bardziej "królewska".
Wylądowałam ostro przed nią, i zmierzyłam ją wzrokiem.
- Witaj... - powiedziała dość cicho.
- Cześć! Jestem Rainbow Fire, a ty? - ruszyłam z moim codziennym optymizmem.
- Może kulturalnej, hmm?... - spytała oskarżycielsko z większą odwagą.
- Sory, jestem tu od motywowania szczeniaków, a ty? Jak się zwiesz? Kim tu jesteś? - dopytałam.
- Jestem młodą alfą, tak się składa. - rzuciła niby od niechcenia.
Już ją lubiłam.
- To przepraszam, "jaśnie pani". - rzekłam i ledwo powstrzymałam się od wybuchnięcia głośnym śmiechem.
- Komuś jest chyba bardzo wesoło. - przewaliła oczami wadera, i obróciła się na łapie.
Zaraz zjawiłam się przed nią, zanim zdążyła złapać równowagę.
- Ale najpierw się przedstaw, "najświętsza pani". - ukłoniłam się do ziemi, tak, że prawie lizałam ziemię. Mina tej tajemniczej postaci była niesamowita. Nagle wybuchłam głośnym śmiechem. Tarzałam się ze śmiechu, i nie mogłam przestać.
- D-dobra, j-już się opanowałam. - po kilku minutach powiedziałam i wstałam. Zaraz zobaczyłam grobową minę wadery, i znowu wybuchłam jeszcze donośniejszym śmiechem, i wytarzałam się tak, że moje futro z białego zrobiło się brązowo-szare.
Ingreed? Przepraszam że krótkie