Odsunęła się nieco, uniosła wzrok i spojrzała na mnie oczami pełnymi bólu i samotności, więc postanowiłam poruszyć inny temat. Westchnęłam cicho i zmarszczyłam czoło.
- Uspokój się, nie płacz - wierzchem łapy otarłam łzę spływającą po jej nosie. - Wszystko jest dobrze.
- Ojciec odszedł, zabrał ze sobą April! Jak mogę być spokojna?!
- Rozumiem - mruknęłam smętnie, ale uśmiechnęłam się, by dodać jej otuchy. - Twój ojciec zawsze był idiotą.
Wciąż miała łzy w oczach, ale teraz zaśmiała się krótko i, jakby odrobinę weselsza, pozwoliła, abym znów ją objęła.
- Niedługo pewnie wróci. Postaram się dowiedzieć gdzie poszedł, ale niczego nie obiecuję - skinęła głową, na znak, że rozumie. - A o April się nie martw. Asacrifice La Blue Fire jest idiotą, ale silnym idiotą. Wie co robi i na pewno ochroni April, jeśli coś się stanie.
- Dziękuję, babciu - uśmiechnęła się blado. Wciąż była okropnie smutna, ale najgorsze chyba minęło.
- Jesteś dorosła, Mizuki, musisz być podporą dla matki. Wiem, że to trudne i że się wymądrzam, ale zrób to dla niej.
Zacisnęła zęby i wbiła wzrok w ziemię, a ja poczułam się jak ostatnia oszustka. Wygłaszałam kazania o byciu dorosłym, a sama miałam teraz w głowie chaos spowodowany kolejną stratą.
- Zaprowadzisz mnie do Nocty? Z nią też muszę porozmawiać - uśmiechnęłam się ciepło.
Mizuki?