- Co? Nie! Jesteś śliczna! – uśmiechnąłem się po czym zdałem sobie sprawę, że dałem zbyt dobry komplement i mogło to źle zabrzmieć – znaczy, em.. wiesz ładnie! I wgl... no, ech, po prostu nie jest źle – uśmiechnąłem się szeroko.
- Haha, to dobrze – zaśmiała się wadera – byłabym raczej niezadowolona, gdyby nie było ładnie.
- Tia.. – chichotałem.
Przyglądałem się dalej Gryfyn myśląc o tym jaki mógł być ten „błahy” powód. Jeśli błahy.. to czemu nie chce mi o nim powiedzieć? Nie ufa mi? W mojej głowie rodziło się jeszcze więcej pytań, czułem się jakby miała mi zaraz wybuchnąć głowa. Może i tak będzie? Zaraz, nie... jeszcze więcej pytań! Już naprawdę było źle. Chyba pójdę do lekarza... albo do psychologa. Echh, mam problemy. Spojrzałem jeszcze raz na Gryf, dalej nie mogłe tego zrozumieć, ale cóż.
- W takim razie.. jeśli nic Ci nie jest to... – i wtedy padłem, najwidoczniej ten ból głowy od miliona pytań nie był takim zwykłym bólem, nie raz już mogłem go spotkać.
No i jak można się domyślić, dalej nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Za pewne Gryfyn pobiegła po lekarza i tak znalazłem się znowu obudzony na legowisku.
- Hmmh.. – mruczałem.
Rozejrzałem się po całej jaskini, widziałem różne leki, zioła.. i wgl. Najwidoczniej tak jak myślałem, byłem w szpitalu. Rozglądając się zauważyłem nie tylko lekarza, a też Gryfyn. Została przy mnie, wtedy lekko się do niej uśmiechnąłem. Zauważyła to i od razu zawołała lekarke. Niestety, ale nie mogłem panować nad kończynami czy w ogóle swoim ciałem. Czułem się jakbym umierał, jakby ktoś mnie zabierał do świata umarłych.
- Już się obudził? – usłyszałem głos lekarki – To bardzo dobra wiadomość..
- Cieszę się, że dobra.. – usłyszałem też głos Gryfyn, najwidoczniej martwiła się o mnie.
Lekarz podał mi zioła, które powinny mi pomóc. Potem.. słyszałem tylko urywki rozmowy, np. „Czy to nic strasznego?”, „Będzie musiał zostać przez kilka dni” oraz „To zwykły ból głowy”. Jednak do tego ostatniego to pewny nie jestem. Potem zasnąłem. Budziłem się przez kilka dni, dostawałem leki, zasypiałem itd.
~* Kilka dni później, kiedy skończył się pobyt w szpitalu *~
Niby zwykły ból głowy, a tak długo mnie przetrzymano. No cóż, oni są lekarzami, ja nic nie wiem. Ruszyłem od razu do swojej jaskini, przed nią zauważyłem Gryfyn. Była bardzo zadowolona, że nic mi nie jest. Podbiegła do mnie i przytuliła, można powiedzieć, że dusiła, ale odwzajemniłem uścisk.
- Aż taka szczęśliwa? – spytałem uśmiechająć się.
- Nie ratowałam cię, abyś mi tu umierał!
- Jasne, no tak.. – dalej się uśmiechałem.
- Chcesz wejść do mnie? Napić się i porozmawiać o jakichś bzdetach? – spytałem.
Gryfyn? Napijesz się herbatki? o3o