4 grudnia 2017

Od Kaylay

- POMOCY! - krzyczałam w niebo głosy. Hmmm, gdzie dokładnie byłam, jak się tu znalazłam? Sama do końca nie pamiętałam co takiego musiało się stać. Wiedziałam jedno, leżałam właśnie związana w jaskini jakiegoś ohydnego leśnego trolla, dla którego byłam idealnym podwieczorkiem. Stwór był ogromny i nad wyraz gruby. Jego skóra miała brudny zielony kolor i była cała pomarszczona. Gdy tylko otwierał buzie, potoki jego śliny spływały na wszystko znajdujące się dookoła. Jego tępe ślepia widocznie przetwarzały jakiś proces myślowy. Po dłuższej chwili odrzekł:
- Cicho mi tam. Utrok nie lubić jak mu jedzonko krzyczeć - powiedział powoli.
- A ja nie lubię być nazywana jedzonkiem ...- burknęłam jednak najwyraźniej troszkę za głośno.
- Jedzonko! Lepiej niech się nie stawia, bo inaczej jedzonko zginąć w okropnych męczarniach - ostrzegł Troll - a teraz poczekać chwilkę, musieć znaleźć stary przepis moja mamcia. Na Wilka w panierce! Hahaha - śmiał się zadowolony wielkolud - tylko nigdzie mi się nie wybierać - Po tych słowach odwrócił się i udał się do drugiego pomieszczenia. Tak! To była moja szansa. Próbowałam przegryzać sznur, którym byłam owinięta, jednak bezskutecznie. Miałam związane ręce (dosłownie jak i w przenośni). W takiej sytuacji moje moce nie na wiele mi się zdawały. Nagle usłyszałam kroki. Nie były to jednak głośne, ciężkie kroki trolla, a kroki innego zwierzęcia. W najlepszym wypadku mógłby to być wilk! Moje wybawienie! Widocznie musiał usłyszeć moje wołanie o pomoc.
- Halo? Ktoś tu jest? - usłyszałam głos wilka.

Ktoś? ^^

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template