- Cicho mi tam. Utrok nie lubić jak mu jedzonko krzyczeć - powiedział powoli.
- A ja nie lubię być nazywana jedzonkiem ...- burknęłam jednak najwyraźniej troszkę za głośno.
- Jedzonko! Lepiej niech się nie stawia, bo inaczej jedzonko zginąć w okropnych męczarniach - ostrzegł Troll - a teraz poczekać chwilkę, musieć znaleźć stary przepis moja mamcia. Na Wilka w panierce! Hahaha - śmiał się zadowolony wielkolud - tylko nigdzie mi się nie wybierać - Po tych słowach odwrócił się i udał się do drugiego pomieszczenia. Tak! To była moja szansa. Próbowałam przegryzać sznur, którym byłam owinięta, jednak bezskutecznie. Miałam związane ręce (dosłownie jak i w przenośni). W takiej sytuacji moje moce nie na wiele mi się zdawały. Nagle usłyszałam kroki. Nie były to jednak głośne, ciężkie kroki trolla, a kroki innego zwierzęcia. W najlepszym wypadku mógłby to być wilk! Moje wybawienie! Widocznie musiał usłyszeć moje wołanie o pomoc.
- Halo? Ktoś tu jest? - usłyszałam głos wilka.
Ktoś? ^^