31 grudnia 2017

Od Ingreed cd. Harbingera

Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam uważnie się mu przyglądać.
- Wysoka, szczupła sylwetka. Potężna, ale lekka. Ciemne i długi ogon, który w nosy robi za bardzo miłą kołdrę - zaśmiałam się cicho, przekrzywiając łeb. - No i te zielone, głębokie oczy, które przy każdym spojrzeniu chcą mnie zahipnotyzować.
Spoglądał na mnie, a ja jedynie pokręciłam łbem, jakby mówiąc, że trochę się na ten jego wzrok uodporniłam.
- Mam tylko nadzieję, że żaden szczeniak nie będzie miał tak trującego spojrzenia.
Trącił mnie lekko nosem, ja oparłam się o niego.
- Chodźmy się przejść - zaproponował. - Zaszyjmy się gdzieś.

***

Nie wiem, kiedy dokładnie się to stało. Nie wiem, ile trwało, ale było dla mnie męczarnią. Nie wiem, co byłoby, gdyby nie pomoc medyków.
- Były spore komplikacje, ale już wszytko w porządku - jakiś głos uspakajał dwóch basiorów stojących niedaleko.
- Ingreed! - zawołał młodszy. Podbiegł do mnie, lustrował mnie fiołkowym spojrzeniem. Chciałam odpowiedzieć, uspokoić go, ale okropna suchość w gardle uniemożliwiła mi to. Jedynie skrzywiłam się i uniosłam nieco łapę, a ten chwycił ją.
- Daj jej spokój - Harbinger położył łapę na grzbiecie Leloo, zaraz potem każąc mu zajrzeć do szczeniaków.
Ach, szczeniaki. Zmarszczyłam brwi i szarpnęłam całym ciałem, chcąc wstać. Czyjeś łapy uniemożliwiły mi to. Sunęłam nieprzytomnym wzrokiem po szarej powierzchni sufitu, nie do końca wiedząc, gdzie się znajduję.
- Będzie dobrze - usłyszałam tylko, kiedy ktoś zabrał mnie gdzie indziej. Nie zwracałam na to uwagi, zasnęłam.

***

Kiedy się obudziłam, było już lepiej. Blizna na brzuchu wskazywała na to, że nie rodziłam dokładnie tak, jak chciałam. Spięłam mięśnie, nie widziałam ich nigdzie. 
- Harbiner! - zawołałam, rozglądając się. 
- Jestem - podbiegł do mnie i uśmiechnął się. Ten gest sprawił, że odetchnęłam, a uczucie uli rozeszło się po całym ciele, rozluźniając mięśnie. 
- Gdzie są...? 
- Zaraz je zobaczysz. Jak się czujesz?
- Żyję - zaśmiałam się gorzko - żyję...

***

Odwiedziło mnie sporo wilków. Kesame, mama, tata. Leloo i Harbinger, który zaglądał do mnie co jakiś czas. Był kto jeszcze, ale nie pamiętam. 
Trzy małe kulki leżały obok mnie. Ponoć nie miałam mleka, więc zostały nakarmione jakimś zamiennikiem. Oddychałam ciężko, zmęczona, brudna i nie do końca świadoma tego, co się stało. 
- Jesteś tu? - zapytałam cicho. 

Harbinger? Zostałeś ojcem!

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template