Prawie trzynaście lat temu poznałem Ingreed. Padłem, lecz powstałem. Zabiła mnie własna córka.
Czego tak naprawdę oczekuję od życia?
- Halo? Jesteś tam?
Zbyt donośny głos jak na wilka. To tylko podświadomość.
***
"kiedyś"
Ledwo co wyrwałem się ze szpon mroźnego oceanu. Biała wadera leżała niemrawo na pękniętej krze.- Żyjesz? - zapytałem.
Tak. Chyba tak.
- Nie chcę iść dalej. Zamarznę.
***
"teraz"
Znowu jest zima. Siedzę w tym samym miejscu. Zima jest jeszcze ostrzejsza. Dopiero się zaczyna.Dni mijają leniwie niczym potok krwi lejący się z martwej zdobyczy. Zachodzi słońce, którego i tak nie widać.
Na niebo wstępuje czerwony księżyc, jest pełnia.
***
"kiedyś, wiosna"
Burza piaskowa w porównaniu ze zwykłą wichurą to piekło. Nieśmiertelność na nic się tu nie przyda. Prędzej czy później zginiesz.
"lato"
Porywisty wiatr każdego dnia zwiastował nowe ofiary. Dziwne. Życie bez stada potrafi być przytłaczające, ale również bardzo komfortowe.
"jesień"
Nie powinniśmy umierać wtedy, kiedy chcemy. Musimy umierać wtedy, kiedy potrzebuje tego świat.
***
"teraz"
Cichy szmer wyrwał kawałek mojej duszy z zadumy. Nie muszę widzieć, żeby wiedzieć kto to taki. Nierównomierny chód,stawianie łap tam, gdzie popadnie, przyśpieszony oddech oraz głośne bicie serca.
- Witaj In. Spotykamy się kolejny raz.
Wadera uśmiechnęła się nader zadziornie. Właśnie wróciliśmy z naszej podróży na koniec świata.
- To... co teraz robimy?
- Co chcesz robić? - zapytałem.
- Pragnę dotknąć gwiazd oraz zwiedzić wnętrze Hadesu, tylko z tobą.
- Mamy na to całą wieczność.
- Ale tylko teraz jest pewne, jutra może już nie być.
- Zatrzymajmy czas.
Ingreed?