- Hmmm... Może dzisiaj polecę szukać nowej jaskini? A może polecę do Mad? Ostatnio jej nie widziałem - mamrotałem do siebie. Poleciałem więc do niej, sprawdzić czy wszystko z nią w porządku.
- Ktoś ty? - spytała gdy wylądowałem. Zrozumiałem, że zapomniałem przemienić się do swojej codziennej postaci. Odetchnęła. - To ty Scarf... Nie strasz mnie już tak. Dobrze? - rzekła. Pokiwałem głową.
- Co się stało? Dawno cię nie widziałem... - powiedziałem.
- Nie nic...
- Na pewno?
- Tak.
- Dlaczego próbujesz kłamać?
- Ja? Jakbym mogła?!
- Boisz się.
- To powiedz mi czego - powiedziała to z twardym tonem. Po tych słowach zaczęła się jakby wycofywać.
- Mam mówić?
- Jak chcesz.
- Boisz się tego, że mogę znaleźć sobie inną. Boisz się tego, że znajdziesz sobie innego i będziesz cierpieć. Cierpieć z tych powodów. Mam rację? - powiedziałem.
- Tak. Masz rację - odpowiedziała.
- Muszę już lecieć. Masz czas... - powiedziałem.
- Zaczekaj! - krzyknęła, gdy już miałem ponownie zmienić się w orła. Odwróciłem się, po czym Mad rzuciła mi się w ramiona. Wtuliła się w moje futro, a ja w jej. Staliśmy tak chwilę, nie no, więcej niż chwilę. Pożegnałem ją, po czym poleciałem na nocną wartę.
Madness?