Od razu mówię że te opo może być troszku zboczone, więc dzieci poniżej 11 lat nie czytać :v
- Moja mama mnie przed tym ostrzegała. - Powiedziałem a na moim pysku pojawił się cień uśmieszku. Spojrzałem kątem oka na Noctę. - Mówiła, że miłość to silna choroba blokująca proces racjonalnego myślenia.
Wadera uśmiechnęła się lekko, i poprawiła grzywkę która zasłaniała jej oczy.
- Chcesz powiedzieć, że to jest złe? - Zapytała patrząc w dal.
- Nie, skądże. - Westchnąłem. - Kiedyś wydawało mi się że nie jestem w stanie okazać komuś uczuć. A teraz od tak...Masz racje. To wszystko dzieje się strasznie szybko. Ja...prawdopodobnie niedługo będę wujkiem. Mój ojciec mówił, że ja jako jedyny z całej czwórki nie znajdę sobie nikogo. Że Raiden, Loedia i Ingreed szybko kogoś znajdą a ja...Ja będę starym zrzędliwym dziadem. Mylił się.
*-*
Kilka dni później
Szwendałem się samotnie po centrum. Nocta poszła na zwiady razem z moją matką. Nie wszystkie stwory opuściły nasze tereny, muszą się ich pozbyć. Miałem czas na przemyślenie wszystkiego, co działo się w ostatnich dniach. Powiedziałem dla Nocty że ją kocham, a moja matka tak od razu uczyniła nas partnerami. W sumie to nie mam nic przeciwko temu, czemu by nie? Raczej jestem pewien co do swoich uczuć i postaram się, aby nic się nie zmieniło. Przysiadłem na kamieniu, aby odetchnąć po 30 minutowym truchcie. Zatrzymałem się przed swoją jaskinią. Była wielka. Nocta mogłaby zamieszkać razem ze mną. Gdy tylko wróci przedstawię jej ten pomysł. Wszedłem do środka. Na stoliku do kawy leżał list od mojego ojca.
Brawo, synku.
Zaliczyłeś swój test męskości.
Teraz nie zniszcz tego, bo możesz pożałować.
Nie będę ci udzielał żadnych rad.
Przyjdź do Doliny Mrocznej Strugi, dziś o 23:30.
Mam dla ciebie miłą niespodziankę.
Nie bój się.
Chcę ci pomóc.
Twój znienawidzony ojczulek .
Nie spodobał mi się ten list. Jaka niespodzianka? Trochę mnie to ciekawiło. Nie chce mi udzielać rad, ale chce pomóc. Czy on padł na mózg?
Wyszedłem wcześniej, jakieś 20 minut, aby zdążyć na czas. Wiedziałem że jeżeli chcę się dostać w to mroczne miejsce muszę przejść kawał drogi. Zero siedział na kamieniu, z jakimś pudełkiem w łapach. Uniosłem brew w górę i stanąłem przed nim.
- Czego chcesz ode mnie. - Mruknąłem i usiadłem na ziemi.
- Mam dla ciebie prezent. - Pokazał mi jasno-szare pudełko. - To ci się przyda. Słuchaj uważnie.
Nastawiłem uszy w jego stronę i skupiłem się. Chciałem bardzo wiedzieć co tam jest.
- Mów. Nie mam za dużo czasu.
Wziął głęboki wdech.
- Udało mi się znaleźć dla ciebie bardzo rzadki napój. Avenhgarholis. - Otworzył pudełeczko. - Wiem, że jesteś bezpłodny. Ale chyba planujesz mieć jakichś potomków prawda? Sprawa będzie załatwiona. Ale nie na długo. Jeżeli chcesz to wypić musisz wiedzieć, że tuż po wypiciu musisz no...Dokładnie wiesz o co mi chodzi. Musi podziałać. Jest wynik gwarantowany. Ale działa tylko przez 5 godzin po zażyciu, więc śpiesz się.
Okeeeej...Napój na płodność? Coś takiego? Hmm ciekawe. Chwyciłem za fiolkę, odwróciłem się i ruszyłem w stronę domu.
Postawiłem napój na półce. Chciałem mieć go pod łapą. Nocta wreszcie przyszła. Siedziałem na kanapie, i czytałem jakąś książkę. Wadera chwyciła za nią i odłożyła ją na stolik.
- Halo, ziemia. - Mruknęła i przewróciła oczami. Położyła się na kanapie. - Ale dziś był męczący dzień.
- Tak, bardzo. - Powiedziałem pod nosem. - Dostałem prezent od ojca.
Nocta uniosła zdziwiona wzrok.
- Jaki .
- No nie zgadniesz. Dał mi jakiś dziwny eliksirek. Nie wiem po co mi on. - Przewróciłem oczami.
- Musisz sprawdzić. - Uśmiechnęła się szyderczo.
- Z wielką chęcią, ale będziesz musiała mi pomóc. - Zaśmiałem się. Nocta prychnęła.
- Jak mam ci pomóc?
Wstałem z fotela i sięgnąłem po fiolkę.
- To nie jest skomplikowane. - Westchnąłem i wypiłem wszystko, co było w środku. Napój był ohydny. A może to trutka?! Nie, na pewno nie. Beknąłem.
- Przepraszam. Fuj, to było ble.
Nocta wzięła głęboki oddech i również wstała. Skierowała się w stronę kuchni. Ja od razu udałem się do mojej sypialni. Czułem się, jakbym był po jakimś alkoholu. Może mnie czymś upił? Jakiś eliksir gwałtu?
Kaszlnąłem głośno. Za chwilę przyszła Nocta i spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
- Palancie, co ty robisz na tym łóżku. Zaraz je połamiesz. - Fuknęła. No tak, wskoczyłem na nie i schowałem się pod poduszki. Czułem się mega dziwnie. Zszedłem powoli z łóżka i podszedłem do czarnej wadery. Zamknąłem drzwi i dałem jej buziaka.
- Asacrifice? Co ty do cholery wyprawiasz? Wygłupiasz się? - Dopytywała.
- Nie, skądże. - Mruknąłem. - Mówiłem ci jak bardzo cię kocham? Szaleńczo!
- As?! Co ty brałeś? - Uniosła brew w górę.
- Eeee eliksir od ojca? - Palnąłem. - Ale to nie ważne.
Przyciągnąłem ją mocno do siebie i pocałowałem. Nie jestem romantykiem, i może nie jakimś specjalistą od miłości, ale kiedyś przyłapałem ojca z matką na igraszkach i mniej więcej ogarniam te sprawy hahahahah zabierzcie mi komputer pls ;-; .
- Przestań. Proszę. - Wycedziła przez zęby próbując się uwolnić.
- O w życiu. - Szepnąłem jej na ucho i obróciłem się. Silna jest, no nie powiem. W pewnej chwili myślałem że mi się wyrwie, ale udało mi się jakimś cudem przewrócić ją na moje wielkie łóżko. Nie wiem ile czasu zleciało, aż udało mi się chociaż trochę ją uspokoić.
*-*
Niewiele pamiętam z ostatniej nocy, ale mam teraz wielki ból głowy. Jestem głodny. No i chyba odwodniony. Otworzyłem oczy i pierwsze co zrobiłem, to rozejrzałem się. Obok mnie leżała Nocta. Zaśmiałem się cicho i wstałem powoli starając się jej nie obudzić. Wyszedłem do kuchni, i napiłem się trochę wody. Miałem mega suche gardło. Oprócz tego wszystkiego, czułem się jak młody bóg. Usiadłem w fotelu i czekałem aż wadera wstanie i przyjdzie do mnie.
Nocta? <Tłumacz się, no proszę! xd>