6 marca 2017

Od Nathing cd. Dragona

,,Skąd ten nagły pośpiech?" Zastanawiałam się, patrząc jak znika w krzakach. Wzruszyłam ramionami. Niech idzie. Każdy ma swoje sprawy do załatwienia.
Wstałam i otrzepałam się z kurzu, po czym już miałam odejść, gdy wyczułam czyjąś mroczną obecność. Skupiłam się. Demony. Potężne. Ruszyłam po cichu w ich stronę.
Byłam już blisko. I to uczucie... Chwila, skąd ja je znam? Zaczęłam coś sobie przypominać. Mrok, tak jak i tu... Demony...
W tym momencie zalała mnie fala wspomnień, która zlała się w jedno i przesłoniła mi całkowicie obraz, odbierając spokój i równowagę psychiczną. Poczułam panikę, jakbym znów znalazła się TAM.  Nie wiedziałam konkretnie gdzie, ale to CZUŁAM. Ból psychiczny o wiele mocniejszy i o wiele gorszy niż ból fizyczny. Jakimś cudem nie zgięłam się w pół i nie upadłam sycząc z mi samej niewiadomego powodu, lecz trwałym nieruchomo aż pochwyciły mnie łapy demona. Czułam jego energię, mroczną potęgę i to, z jaką siłą wpijał mi pazury w kark. Oszalała, na w pół ślepa i zupełnie już nie panująca nad swoimi odruchami zaczęłam wrzeszczeć, wołać żeby mnie puścił, warczeć i wyrywać się. Z przerażeniem spojrzałam na jeszcze jednego, drobniejszego demona z elementami czerwieni, który stał na przeciwko. Jeden z tych ogromnych, o niskim głosie wymruczał coś do niego, który odpowiedział mu w podobnym tonie, a potem ten większy wraz z towarzyszami zniknął. Mgła sprzed moich oczu rozwiała się i ujrzałam Drgona. Zamrugałam parę razy. No tak. To on był tym najmniejszym, przecież szedł w tę stronę. Miałam teraz wyczulone zmysły i doskonale wyczuwałam, że on również jest mroczny. Nie był jednak demonem.
- Po co za mną szłaś? - jak przez ścianę dotarł do mnie jego głos.
- Żeby... zobaczyć co robić - odparłam niepewnie. Nie umiem dobrze kłamać tuż po nagłym i docierającym aż do samego dna zachwianiu psychicznym. Zamrugałam. Powoli powracał kontakt z rzeczywistością.
- Zdajesz sobie sprawę, że mogą złożyć o tym raport Śmierci? - zapytał.
Uspokoiłam oddech, całkowicie powracając do obecności.
- No i? - powiedziałam z przynajmniej połową normalnego animuszu - Ta cała twoja SIMIERĆ, tak, ONA, przysyła do nas swoje dwa ,,najlepsze" demony, które w połowie są fizyczne. Wiesz co to znaczy? Że mogłabym je pokonać jednym. małym. palcem.
Zmierzył mnie krytycznym spojrzeniem.
- Drżysz na widok dwóch demonów i masz zamiar bić się z najlepszymi z najlepszych?
Skoczyłam na niego, a w moich ślepiach zapłonął gniew.
- Walczyłam z demonami o wiele więcej razy niż ty. Większość z nich nawet nie była materialna. I, wyobraź sobie, ze wszystkich walk wyszłam cało. Nawet. bez. draśnięcia. - syknęłam, przybliżając swoj pysk jeszcze bardziej do jego.
- Jakoś po tym co widziałem nie spodziewam się, żeby tak to wyglądało. Dostałaś cykora jakiego jeszcze nie widziałem.
Nie miałam najmniejszej ochoty zwierzać mu się ze swoich przeżyć wewnętrznych. Nigdy. Nikomu. Się. Z. Nich. Nie. Zwierzam. Pchana furią, rozchwiana emocjonalnie, połowicznie będąc w swoim świecie i mając kontakt z żywiołami jak nigdy przycisnęłam go mocą do skalnej ściany. Moje oczy zaczęły świwcić, żywioły nad którymi panowałam szaleć, a moja moc chaotycznie sie wyzwalać.
- Może jeszcze powiesz, że jestem mała, co?
I w tym momencie rozpoczęło się istne piekło. Nie wiem jak to się stało, nie pamiętam co działo się potem. W końcu jednak on leżał zdyszany na ziemi, a ja blokowałam go skutecznie, nie odczuwając zmęczenia. Panowałam jeszcze nad drżeniem mięśni, wściekłość zrobiła swoje.
- I co? Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? - warknęłam z najwyższą pogardą.
- Dobrze - wyszczerzył kły - Zabiorę cię do Śmierci.
A więc stało się. Ruszyliśmy. Gdy poziom adrenaliny opadł dopadły mnie skutki wysiłku, ale zacisnęłam zęby i szłam dalej. Nie poruszaliśmy się zbyt szybko, więc nie było to zbyt trudne. Nie chciałam dać Dragonowi poznać, jak bardzo jestem wykończona. On jednak na szczęście nie patrzył w moją stronę. Rozglądał się na boki, jakby szukając ukrytego przejścia. Z resztą wkrótce zauważył bramę prowadzącą do świata umarłych. Byliśmy już dość daleko od terenów naszej watahy. Wyciągnął klucz i zaczął przy niej gmerać, mamrocząc coś pod nosem. Pewnie zaklęcia. Portal zabłysnął i uruchomił się.
- Poczekaj. Ja pierwszy, bo wiem jak to się robi - poinstruował mnie. Przeszedł przez wrota. Portal zaskoczył i zgasł. Użyłam magii, żeby sprawdzić przyczynę. Portal się zamknął.
Przeklęty drań. Oszukał mnie.

<Dragon? Dość mocno mi weny zabrakło>

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template