— Skąd wiesz? — zmarszczyła brwi.
— A więc to ty — zacisnąłem szczękę. Spojrzała na mnie oczekująco, a mnie ogarnęło zdziwienie. Na co ona czeka? Na zbawienie? Po co tak stoi? Powinna już iść, zmiana warty! Nie musi już tutaj stać.
Ale nagle mnie olśniło. Ona czeka na podziękowania! Ale dlaczego? Dlaczego mam jej dziękować? Uratowała mnie bo chciała, nad czym się tak rozczulać?
— Więc... — zaczęła i zorientowałem się, że nie odpuści. Nie ma szans. Będzie tak stała i czekała, aż dokonam niemożliwego.
— Dz...— chciałem wymówić to słowo, serio, ale nie przeszło mi przez gardło.— Całkiem dobrze — również moim zamiarem było uśmiechnięcie się, ale wyszedł mi krzywy grymas. Podszedłem do niej i niezdarnie przytuliłem.
Gdy odchodziła, zawołałem za nią:
— A tak swoją drogą masz ładne włosy.
Mimo, że nie widziałem jej pyska, byłem pewien, że się uśmiechnęła.
[Następnego dnia]
Raven?