- Witam ślicznotko. – mrugnąłem do niej, prostując się. – Czyżbyś zabłądziła?
- Ciii, ciszej, bo brat i starzy mnie usłyszą – rozejrzała się.
- Hmm? Nie widziałem po drodze żadnych wilków. – uniosłem się w powietrze z zaciekawionym uśmiechem.
- No oczywiście, że nie widziałeś. Są w domu, który jest bardzo niedaleko. – zmarszczyła brwi.
- Ah tak. Rozumiem. Chcesz się ulotnić z domu? Ucieczka i samotna tułaczka do końca życia? Nie radzę, wiem co mówię.
- Nie idioto! Wyszłam z domu, bo nie mogę zasnąć. Po za tym, czuję się wolna.
Uśmiechnąłem się.
- Wolna powiadasz… widzisz, wolność to pojęcie względne.
- To znaczy? – uniosła jedną brew do góry.
- To znaczy, że z wolnością nie zawsze można być szczęśliwym.
Szczeniak tylko się skrzywił.
- Powiesz w końcu o co Ci chodzi?
Podleciałem szybko na drugi bok małej waderki, co zmusiło ją do obrócenia się.
- Jeśli uciekasz od innych, żyjesz sam samotny to tak naprawdę nie jesteś wolny ani szczęśliwy.
- A ty skąd to wiesz?
Prychnąłem pod nosem.
- Sam tego doświadczyłem.
- Naprawdę? Jak to?
- To dłuższy temat do przedyskutowania. A zresztą…
Na twarzy wilczka zawitał jeden wielki znak zapytania.
- Zresztą, to za wysokie progi na twoje nogi. – począłem odchodzić.
- C-co?! Jak to? Powiedz mi więcej! – dogoniła mnie.
- Jeszcze nie teraz, jesteś za mały pryk. – rzuciłem jej wielki, bialutki uśmiech.
- Wcale! Jak na swój wiek jestem dojrzała. – wyprostowała się dumnie.
Podleciałem bliżej jej pyszczka. W porównaniu do niej, można by było powiedzieć, iż jestem jednym z większych wilków, mimo tego, że jestem raczej jednym z niższych.
- Aww <3 Jak patrzę na takie szczeniaczki jak ty, aż mam ochotę Cię ze sobą zabrać. – potargałem jej główkę.
Mała odsunęła się szybko.
- Nie dzięki. Mam rodziców. Nie potrzebuję dodatkowej niańki.
Spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem.
- Wiesz jeśli nie chcesz, aby Cię nakryli powinnaś uciekać. Teraz.
- Huh? Dlaczego?
- Hope! Wracaj do domu!
Słysząc głos jej rodzica, zmieniłem się szybko w cień i zniknąłem.
- Hej, nie zostawiaj mnie. – szepnęła lekko zła.
Podbiegła do niej prędko jej zatroskana matka.
- Z kim rozmawiasz?
- Z nikim. – popatrzyła na miejsce, gdzie przed chwilą stałem.
- Chodź szybko do domu.
Hope? Mały słodziaku ;3