Mijałam właśnie rząd pieczar, gdy z jednej z jam wyłonił się ciemny basior. Poznałam go po bliznach. Dragon - wilk, który widział Śmierć. Spojrzał na mnie nieufnie.
- Kim jesteś? Co tu robisz?
- Nikim. Ja tylko tędy przechodzę.
No cóż, nie wzbudziło to jego zaufania.
- Odejdź stąd - warknął.
- Właśnie to robię - odpowiedziałam. I poszłam.
Następnego ranka
Siedziałam na polanie spożywając swoje śniadanie. Nagle pomiędzy drzewami pojawił się on, niosąc jakąś zdobycz w pysku. Spojrzał na mnie dziwnie i zawahał się, jakby nie wiedząc co ma zrobić ze zwierzyną. W końcu odłożył ją na ziemię i podszedł do mnie.
- Może zapytam jeszcze raz. Kim jesteś i co robisz na terenach naszej watahy?
Przerwałam posiłek i wstałam.
- Nathing. Tutejsza beta - powiedziałam (oblizawszy przedtem wargi, żeby oczyścić pysk z krwi).
Jego mina wyrażała bezgraniczne zdumienie, oczy miał idealnie okrągłe. Zamrugał.
- Eee... Dragon, szpieg.
- Wybacz mi, ale chciałabym dokończyć śniadanie - odezwałam się. Nie wypadło to zbyt życzliwie, bo oznajmiłam mu to ze sztywnej kulturalności. Dodałam więc już nieco milej - Jeśli nie będzie ci to przeszkadzać, oczywiście.
- Nie - zaprzeczył.
Gdy usiadłam, usadowił się obok mnie. Nie milczał zbyt długo, nim zapytał:
- Czemu kręciłaś się wczoraj koło mojej jaskini?
- To krótsza droga do mojej.
- Przepraszam cię, że tak zareagowałam, ale po prostu... przez moje poprzednie życie.. moje przeżycia.. - plątał się - Jestem dość... ostrożny wobec obcych.
- Słyszałam. Wilk który widział Śmierć.
- Skąd wiesz?
- Nic się przede mną nie ukryje. A tak na poważnie, to krążą już o tobie niestworzone historie. Wyciągając to i owo, pewna jestem tylko że ją widziałeś.
- Jego.
- Jego czy ją, licho ich wie.
- Nie żartuj ze Śmierci. On jest bardzo niebezpieczny i nieprzewidywalny.
- Nie boję się śmierci.
Wybałuszył na mnie oczy. Nie dziwię mu się. Właśnie spotkał waderę, która przechadzała się koło jego jaskini bardzo przypominając demona, okazuje się ona być dorosłym wilkiem a nie małym szczeniaczkiem i oznajmia mu, że nie boi się śmierci.
- Może zapytam jeszcze raz. Kim jesteś i co robisz na terenach naszej watahy?
Przerwałam posiłek i wstałam.
- Nathing. Tutejsza beta - powiedziałam (oblizawszy przedtem wargi, żeby oczyścić pysk z krwi).
Jego mina wyrażała bezgraniczne zdumienie, oczy miał idealnie okrągłe. Zamrugał.
- Eee... Dragon, szpieg.
- Wybacz mi, ale chciałabym dokończyć śniadanie - odezwałam się. Nie wypadło to zbyt życzliwie, bo oznajmiłam mu to ze sztywnej kulturalności. Dodałam więc już nieco milej - Jeśli nie będzie ci to przeszkadzać, oczywiście.
- Nie - zaprzeczył.
Gdy usiadłam, usadowił się obok mnie. Nie milczał zbyt długo, nim zapytał:
- Czemu kręciłaś się wczoraj koło mojej jaskini?
- To krótsza droga do mojej.
- Przepraszam cię, że tak zareagowałam, ale po prostu... przez moje poprzednie życie.. moje przeżycia.. - plątał się - Jestem dość... ostrożny wobec obcych.
- Słyszałam. Wilk który widział Śmierć.
- Skąd wiesz?
- Nic się przede mną nie ukryje. A tak na poważnie, to krążą już o tobie niestworzone historie. Wyciągając to i owo, pewna jestem tylko że ją widziałeś.
- Jego.
- Jego czy ją, licho ich wie.
- Nie żartuj ze Śmierci. On jest bardzo niebezpieczny i nieprzewidywalny.
- Nie boję się śmierci.
Wybałuszył na mnie oczy. Nie dziwię mu się. Właśnie spotkał waderę, która przechadzała się koło jego jaskini bardzo przypominając demona, okazuje się ona być dorosłym wilkiem a nie małym szczeniaczkiem i oznajmia mu, że nie boi się śmierci.
<Dragon?>