24 marca 2017

Od Raidena cd. Will

Uśmiechnąłem się lekko i odsunąłem od wadery.
- Przeczuwam śniadanie - mruknąłem, spoglądając w stronę martwego zająca, i podszedłem do niego.
Zaciągnąłem się zapachem świeżej krwi, a mój żołądek od razu się odezwał.
- Tylko mi coś zostaw!
- No - skrzywiłem się - to może być trudne.
Uniosła pytająco brew.
- Nie wykazałaś się, moja droga, nie wykazałaś.
Parsknęła. Po chwili coś dużego, ciężkiego i puchatego wylądowało na moim grzbiecie, wierzgając łapami. Stanąłem na dwóch łapach i runąłem na ziemię, przygniatając ją. Jęknęła, a kiedy spróbowała się wydostać - co notabene skończyło się fiaskiem - wstałem i naprędce zagrodziłem jej drogę łapami.
- Ze mną się nie zadziera - cmoknąłem wymownie i odsunąłem się nieco, uwalniając ją.
Posłała mi obrażone, lecz wciąż radosne spojrzenie i chwyciła zębami za moje ucho.
- W takim razie - zaczęła niewyraźnie - upoluj coś lepszego, geniuszu.
- Wedle życzenia.
Ruszyłem do wyjścia, specjalnie robiąc długie, dumne kroki. Wadera sunęła obok.
- To co, książę, może od razu zapolujesz na stado jeleni?
- Jeleni? Żebym się musiał mordować z porożem? - posłałem jej roześmiane spojrzenie - Niedoczekanie!
- To może jastrzębie? - kontynuowała zaciekle.
- Bleh, pełno piór.
- Krokodyle?
- Nie. Za długa droga...
- Wiem! - spuściła łeb, spoglądając na mnie prowokacyjnie. - Poszukajmy smoków!
- Pudło - zatrzymałem się i lekkim skinieniem głowy wskazałem waderze kierunek. - Niech będą łanie.
Dwie dorodne, smukłe sztuki spacerowały właśnie na polanie, odgrodzone od nas jedynie gęstym gąszczem krzewów.
- To co, idziesz ze mną, Yyyy? - zniżyłem się do poziomu jej wzrostu.
- Radź sobie sam! - fuknęła.
Zaśmiałem się krótko, a ta, po chwili wahania, przewróciła oczami i podążyła za mną.

Will? 

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template