Przeciągnęłam się, otwierając zaspane oczy. Musiałam zamrugać kilkakrotnie, by wreszcie odzyskać ostrość widzenia.
- Cześć, Nicuś - rzuciłam w stronę spoglądającego na mnie brata. - Jakim cudem jeszcze tu jesteś? Jest środek dnia...
- A ty dopiero wstałaś.
- Oj tam - uśmiechnęłam się - zdarza się.
Jeszcze raz się przeciągnęłam, pobudzając zaspane mięśnie, i wyszłam z jaskini. Słońce, nie szczędząc moich biednych oczu, od razu osaczyło mnie promieniami słońca, a ptaki zatańczyły wokół, świergocząc. Uśmiechnęłam się szeroko, podskakując z łapy na łapę. Miałam dziś wyjątkowo dobry humor.
- Ha! - mruknęłam, schylając się i chwytając w łapę drobny, zielonkawy kamyczek. - Chryzopraz! Ktoś musiał cię zgubić, mały.
Bez najmniejszego wahania włożyłam go do przewieszonej przez głowę torebki, a ten zniknął w morzu innych kamyczków.
- Ayame?
Odwróciłam się na dźwięk znajomego głosu, unosząc brew.
- Dlaczego zbierasz kamienie z ziemi? - prychnął, nonszalancko opierając się o korę drzewa.
- Nie interesuj się, Asuś.
- Nie mów tak do mnie - warknął i posłał mi mordercze spojrzenie - i, jeśli chcesz pożyć trochę więcej niż najbliższe dwa tygodnie, do nikogo innego.
Zaśmiałam się złośliwie i odwróciłam, po prostu ruszając do przodu.
- I tak mnie kochasz! - rzuciłam na odchodne.
Za sobą usłyszałam jeszcze tylko jakiś pomruk niezadowolenia. Przyśpieszyłam i wzięłam głęboki oddech w celu wyciszenia się. Moje łapy rytmicznie uderzały o podłoże, wiernie niosąc mnie w kierunku jaskini.
- Mamo! - zawołałam, wślizgując się do środka. - Mamo?
Płowa wadera wychyliła łeb zza ściany i posłała mi pytające spojrzenie.
- Mam do ciebie sprawę - zagaiłam, podchodząc do niej i uśmiechnęłam się lekko - a raczej prośbę.
- O co chodzi, Ayame?
- Chciałabym pracować w naszym sklepie.
Zmarszczyła brwi, od razu wędrując wzrokiem do mojej torby.
- Chcesz zmienić stanowisko? - zdziwiła się. - Myślałam, że lubisz pracować jako jubiler.
- Oczywiście, że lubię! - oburzyłam się. - Źle mnie zrozumiałaś. Chciałabym zająć drugie stanowisko.
Westchnęła, kręcąc łbem.
- Jesteś jeszcze bardzo młoda, dasz sobie radę?
- Jak nie ja to kto?
Zaśmiała się serdecznie i kiwnęła łbem.
- W takim razie, Kesame, od teraz oficjalnie obejmujesz dwa stanowiska.
W podzięce cmoknęłam ją w wilczy policzek i wyciągnęłam w jej kierunku łapę, w której kurczowo ściskałam 800 Lupus.