- Kim jesteś? - zapytałem.
- J-ja.. To znaczy nazywam się Vinyume, ale mówię też na mnie Hope - odpowiedziała lekko drżącym i piskliwym głosem. - Mieszkam obok starej wieży po drugiej stronie centrum, niedaleko Alf.
- Wygląda na to, że jesteśmy sąsiadami - powiedziałem bez entuzjazmu. - Pójdę już, do zobaczenia czy coś.
Na czuja wyminąłem samicę i wbiegłem w najbliższe zarośla. Nie miałem ochoty na rozmowy, nie teraz. Celem mojej dzisiejszej wędrówki była Zatoka Błękitnych Mgieł. Na miejscu wspiąłem się na najwyższą skałę, tam, gdzie Harbinger oświadczył się Ingreed. Wszedłem na drzewo i przywołałem Bestię, po kilku sekundach byłem już w jej ciele. Leniwie wzbiłem się w powietrze i zacząłem lecieć do Gondolinu. Wyłączyłem myślenie, pozwoliłem się prowadzić Harpii. Kiedy obniżyłem lot, coś przykuło moją uwagę, a był to wilk. Nigdy wcześniej takiego nie widziałem, więc postanowiłem się zbliżyć. Z odległości kilkuset metrów poznałem jej zapach. Vinyume. Wykorzystałem okazję i przysiadłem na grubej gałęzi, musiałem się jej przyjrzeć. Wadera miała futro w ciepłych odcieniach, podobnie jak oczy. Była średniej wielkości, trochę niższa od Inveth. Trzask. Popatrzyłem na swoje szpony. Gałąź już się paliła. Rzuciłem ostatnie spojrzenie na Vin, wlepiała we mnie ślepia. Szybko wzbiłem się w powietrze, zostawiając po sobie płonące drzewo.
Vinyume?