Przymknęłam oczy i westchnęłam w duchu, przy okazji rozglądając się na boki. Krajobraz znacznie różnił się od tego, który otaczał nas na terenach watahy.
- Poddaję się - mruknęłam, zadzierając głowę do góry.
- Hm? - uniósł brwi i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Najwyraźniej wyrwałam go z głębokiego zamyślenia.
- Nie mam pojęcia, jak możemy się nazwać, żeby wpasować się w te standardy.
Basior, teraz ukrywający się pod postacią młodego chłopaka, przeciągnął się. Zachowywał się całkiem naturalnie, tak, jakby kiedyś już to robił. Postanowiłam jednak nie pytać i skupić się na postaciach, które zaczęły do nas podchodzić.
- Hej - dziewczyna o lekko fioletowych włosach uśmiechnęła się do nas nieśmiało. Zanim jednak zdążyła kontynuować, stojący obok chłopak machnął ręką na powitanie.
- Mamy prośbę, potrzebujemy pomocy z roznoszeniem ulotek. Stoicie tutaj tak sami, więc może macie czas...?
Jęknęłam w duchu. Już szykowałam się, żeby odmówić i pójść gdzieś, gdzie nie będę się narażać na wścibskie spojrzenia, jednak Aan wystąpił krok do przodu i z lekkim uśmiechem stwierdził, że z chęcią pomożemy. Jęknęłam po raz drugi i posłałam mu karcące spojrzenie, co zapewne nie uszło uwadze nieznajomych.
- Na pewno? Nie chcemy przeszkadzać... - głos dziewczyny wciąż był niepewny. W jej ręce trzepotał teraz plik kolorowych ulotek, reklamujący zapewne jakąś uczelnię.
- Nie ma problemu!
Nie odezwałam się już. Jedynie wewnętrznie zaczęłam narzekać na to, że muszę zadawać się z jakimiś małolatami. Mimo wszystko jako wilk byłam już całkowicie dorosła...
- Co ty robisz? - warknęłam szeptem, ciągnąc go za rękaw w jakiś niewielki zaułek. Dwójka zdążyła się już oddalić z tekstem, że zaczekają przed wejściem szkoły.
- Trzeba się wtopić w tłum.
- Roznosząc ulotki?!
- Będziemy się rzucać w oczy, stojąc jak słupy pod ścianą...
Przewróciłam oczami. Cały ten pomysł ze szkołą wydawał mi się mocno kopnięty.
Znana nam dwójka pomachała do nas, na co lekko odepchnęłam od siebie Aan'a. Był ode mnie wyższy i czułam się dziwnie, kiedy patrzył na mnie z góry.
- Tak w ogóle, to jestem Carl - niebieskooki chłopak uśmiechnął się znowu, podając mi kolejne pliki ulotek. - To jest Ashley.
- Alex - Aan nonszalancko oparł się o ciężkie drzwi wejściowe. Wtedy wzrok trójki skupił się na mnie, a ja wzdrygnęłam się, znajdując się nagle w centrum uwagi.
Myśl, myśl, myśl. Przecież czytałam sporo książek...
- Kylie - mój wzrok powędrował gdzieś na drugi koniec drogi.
- Jesteście nowi, prawda? - tym razem to dziewczyna coś powiedziała. Budziła we mnie pewną sympatię, ale nie chciałam się zbyt z nikim spoufalać. Nasze późniejsze zniknięcie mogłoby wywołać zbytnie zamieszanie.
- Tak - odparłam szybko i zacisnęłam dłonie na kartkach. - Chodźmy już, to szybciej się z tym uporamy.
Aan?