Zmieniłem się. Zawsze w centrum uwagi, charyzmatyczny, a teraz? Jestem wrakiem, a to niczyja wina, jak tylko moja. - Przemyślenia zaczęły coraz bardziej chodzić mi po głowie, a wręcz po niej deptać.
Wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju i coraz bardziej drążyły mój umysł.
Rozejrzałem się i postanowiłem znaleźć sobie jaskinię. W oddali ujrzałem jakąś.. Wyglądała na opuszczoną przez niedźwiedzia. Powolnym krokiem wszedłem do środka i muszę przyznać, że od razu polubiłem to miejsce. Było tam bardzo przestrzennie, a do środka, przez mały otwór wpadała wiązka światła. Najbardziej podobało mi się to, że poza główną częścią jaskini, był tam jeszcze korytarz, z kolejną częścią jaskini na końcu, którą postanowiłem ustanowić swoją sypialnią. Na jednej ze skał położyłem swój sztylet, a w innym miejscu odłożyłem zdjęcie rodzinne. Wreszcie miałem swoją jaskinię, miejsce, które posiadałem na własność, ostoję. Mogłem tu płakać, krzyczeć, zadręczać się i nikt nie mógł mi w tym przeszkodzić.
- Na ten czas koniec z podróżami i życiem codziennie w innym miejscu - odetchnąłem z ulgą i położyłem się na wysokiej skale, po kilku minutach zasnąłem.
Obudziłem się około południa. Wyszedłem dostojnym krokiem z "sypialni" i udałem się do części głównej. Ku mojemu zdziwieniu słyszałem stamtąd jakieś szmery. Zza jednej ze skał wyłonił się jakiś wilk. Nie patrząc na to, kto to jest i czy to członek watahy, czy nie, rzuciłem się w jego stronę i powaliłem na ziemię.
- Proszę bardzo, mamy intruza. - Rzekłem swym oschłym i mocno zachrypniętym głosem.
Gdy sekundę później ujrzałem, że to wadera, złapałem się za głowę i pomogłem jej wstać.
Nie mam do nikogo takiego szacunku, jak do wader, wynikało to z mojego przywiązania do matki. Jednak, mimo, że to wadera, to wtargnęła do mojej jaskini, więc logicznym była moja reakcja.
- Wybacz.- Rzuciłem oschle, nawet na nią nie patrząc.
- To ja przepraszam, nie wiedziałam, że tu mieszkasz. - Dodała niepewnie.
Nie odpowiedziałem nic, wyprostowałem się i przeniknąłem ją moim wzrokiem na wylot. Jedno spojrzenie wystarczy, by wiedzieć o kimś wszystko.
Zakłopotana wadera, po chwili ciszy zapytała:
- Jak ci na imię?
- Jeżeli chcesz poznać moje imię, najpierw musisz zdradzić mi swoje..- Rzekłem bez emocji i znów przeniknąłem waderę swoim dogłębnym spojrzeniem.
<Jakaś wadera?>