- Dasz radę dopłynąć do brzegu?
Z całych sił usiłowała powiedzieć tak, ale wiedziałem, że nie. Chwyciłem ją za kark i pociągnąłem w stronę plaży. Kiedy wadera w końcu wypełzła z wody, zaczęła się tarzać w piasku.
- Nigdy więcej wody. Nie w takiej ilości.
Zaśmiałem się, nadal będąc w połowie zanurzony.
- Jesteś głodna? - zapytałem.
- Zjem wszystko, byle nie wodorosty.
Wyszedłem z wody i powolnym krokiem ruszyłem w stronę Gondolinu. Kesame jeszcze przez jakiś czas leżała na ziemi, a następnie mnie dogoniła. Chciała mnie wyprzedzić, przez co niechcący się o mnie otarła, pozostawiając na mojej sierści biały piasek.
- Jeszcze raz mnie dotknij.
- Co?
- Piasek, nie znoszę piasku.
Posłałem jej groźne spojrzenie, a ona tylko łypnęła na mnie swoim iskrzącym wzrokiem. Odwróciła łeb i szła dalej. Zaczęła machać ogonem, zrzucając na mnie kolejne drobinki kruszcu. Postanowiłem ją ignorować, teraz ja prowadziłem. Szedłem powoli, reagowałem na każdy dźwięk. W końcu wyczułem ofiarę. Przy małej kałuży stał niedźwiedź. Był łatwą zdobyczą. Przybrałem pozę do ataku i czekałem. Nie zwracałem uwagi na Ayame, nawet nie wiedziałem, gdzie była w tamtej chwili. Ostatnie sekundy i... Ktoś zaczął wyć. Zdezorientowany obróciłem się i zacząłem szukać swojej towarzyszki. Wadera siedziała na gałęzi na jednym z drzew i bezczelnie szczerzyła się do mnie.
- A więc taka jest twoja natura? Rozpraszanie, odwracanie uwagi od ważnych rzeczy?
- Już nie jestem głodna, nudzi mi się.
Zwiesiła łapę i westchnęła.
- To na co królowa ma ochotę?
Kesi? Mocno naciągane i bez jakiejkolwiek akcji, ale takie też są potrzebne.