Perspektywa: Forma Śmierci
Słońce już zaszło, a ja wraz z rządzą zabicia ofiary podążałem coraz szybciej za wilkiem, który kompletnie nie miał pomysłu na to jak uciec z moich pazurów. Krzyczał. Prosił o pomoc. Oh jak ja uwielbiam fakt, że zawsze błagają. Bawiłem się z nim, a właściwie to wyłącznie nim. Był coraz wolniejszy, zmęczenie go dopadało ewidentnie. Słyszałem jego szybki oddech. Sekunda po sekundzie. Ja się natomiast nie wysilałem. Sam się w końcu zmęczy i padnie na ziemię, po co mam robić cokolwiek? Przeskoczył drzewo, a ja wzbiłem się w powietrze z warknięciem, który miał ofiarę tylko pogonić. Chciałem, aby przerósł ją strach, aby zatrzymała się i błagała o litość. Byłem tuż nad wilkiem, którego goniłem. Zatrzymałem czas i wylądowałem. Śmiałem się. Jego mina była wręcz przekomiczna. Wyszczerzyłem kły i pokazałem je ofierze, która po powrocie upływu czasu odskoczyła i zaczęłam biec w drugą stronę. Będąc obok jej pyska wyszeptałem.- Wiem, że nie masz już siły. Hahahha - Ta przerażona pisknęła tylko i na nowo zmieniła kierunek, aż w końcu upadła wycieńczona na ziemię z trzaskiem. Napis przekleństwo na moim ramieniu zaświecił na czerwono. Skierowałem łapę w ofiarę, a ta zaczęła krzyczeć. Słyszała głos śmierci, którą przywołałem. Tylko ona mnie rozumiała. Uwięziłem wilka w powietrzu, a ten zaczął się dusić, ponieważ trzymałem jego krtań wraz z całym gardłem. Nagle za plecami usłyszałem krzyk.
- Przestań! - Odezwał się jakiś inny wilk. Odwróciłem się i rzuciłem moja ofiarą na bok, a ta odkaszlnęła i przeczołgała się pod drzewo. Dopadło mnie uczucie współczucia. Ach jak ja go nienawidzę. Poczułem ból. Skuliłem się w kulkę jednocześnie przykładając pysk do podłoża. Napis powoli znikał, a kolor oczu zmieniał się w zielony.
Perspektywa: Między Darem i Śmiercią - normalna.
Śmierć w tej chwili mnie opuściła. Poczułem ogromną ulgę, ale mimo to ból głowy nie znikał. Chwyciłem się za nią mocno.
- Z.. ZOSTAW MNIE JUŻ! - Wykrzyczałem na samego siebie. Po chwili przypomniałem sobie co właśnie narobiłem i że przede mną stoi jakiś nieznany mi wilk. Popatrzyłem to na niego i na ofiarę Śmierci.- Uciekaj stąd, bo i ty tak skończysz. Nie panuję nad tym. Nie znasz mnie. Zaraz coś Ci się stanie - Z oczu popłynęły mi przezroczyste z lekką esencją czerwieni łzy. Nigdy nie doświadczyłem uczucia ciepła, a teraz skrzywdziłem kolejnego wilka. Upadłem na ziemię i ścisnąłem mocniej głowę, kolejne brzydkie łzy spływały po moich policzkach.
- Po co właściwie się urodziłem? - Spytałem się patrzącego na mnie wilka. Wyglądałem wręcz tragicznie.
Ktoś?