Nie należałam do Fun Clubu ludzi, więc treść nie przemawiała do mnie w żadnym stopniu. Jedynym pociesznym faktem całej tej gadaniny był przyjemny dla ucha głos wilka, którego imienia znać — nie znałam. W refrenie piosenki niemal co drugie słowo powtarzało się „naucz mnie”. Czy basior chciał w ten sposób przekazać mi, jak być tak zajebistym? Postanowiłam się go zapytać.
– Mam cię uczyć, jak tryskać zajebistością tak, jak ja? – Wyszczerzyłam kiełki w uśmieszku, przerywając mu, a wilk, warknąwszy pod nosem, przewrócił oczami i przestał śpiewać.
– Jedyne, czego możesz mnie nauczyć, to to, jak mam z tobą wytrzymać – mruknął, odwracając się w moją stronę.
– Ojej, już masz mnie dość? – Zrobiłam tzw. maślane oczy, przybierając na pysku smutną minkę. W duchu śmiać mi się chciało z całej sytuacji, ale starałam się powstrzymywać. Aż tak nisko chyba nie upadłam...
– A żebyś wiedziała... – warknął i zaczął odchodzić w przeciwną stronę, a ja zamieniłam się w dym. Śladem jego łap oraz samym widokiem jego sylwetki podążyłam za nim w cienistej postaci, zamieniając się po drodze w myszoskoczka.
Basior raczej zdawał sobie sprawę, że znajduję się tuż za nim, a wręcz pod nim i w końcu nastał czas, a musiał, że facet wybuchł.
– Czy ty mnie próbujesz poderwać? – wycedził, spoglądając na mnie z ukosa tuż po gwałtownym zatrzymaniu się.
– Złotko, tylko o tobie marzę~ – Spojrzałam na niego zalotnie, zmieniając się w kuszącą, zgrabną waderę o blond sierści, przejeżdżając mu ogonem przed nosem. – Tylko czekam na okazję, aby się na ciebie rzucić... – Przybliżyłam się do niego, poruszając znacząco brwiami, na co basior uchylił szczękę w szoku. Chociaż trudno mi było stwierdzić, czy jego uczuciami dominował szok i niedowierzanie, czy bardziej złość, ach, pfu, wściekłość!
Odsunęłam się od niego i zmieniłam w starego, spróchniałego dziadka, który sięgał już lat dwudziestu i trzęsącymi się łapami zachwiałam się, wyczekując w jego oczach współczucia.
– Jak możesz mnie tak traktować? Tak starszego? Matka cię dyscypliny nie nauczyła? – rzuciłam z pretensjami, a już po chwili przed basiorem stała sama alfa.
– Ktoś taki jak ty nie powinien tu w ogóle być, nie pasujesz tu. Czego ty tak właściwie od życia oczekujesz, od nas, od wilków? – palnęłam, patrząc na z lekka posikanego wilka, który zaciskając oczy, już po sekundzie stał z kamienną miną.
– Przestań. Masz przestać, natychmiast! – wydarł się i zabawa się skończyła, czar prysł. Ze smętną miną przemieniłam się z powrotem w siebie, jęcząc z nudów.
– Ale z ciebie nudziarz... – westchnęłam, lecz po chwili zaczęłam rechotać. Rechot przeistoczył się w śmiech, który nie brzmiał zbytnio naturalnie, jak na normalnego wilka przystało. Basior coraz mniej pewniej mi się przyglądał, aż zaczął mnie mierzyć wrogim spojrzeniem. – Phi...
– To nie było śmieszne... – warknął. – To było żałosne.
– Naprawdę? „Twoje myśli mówią coś innego” – Uśmiechnęłam się kąśliwie, chichocząc pod nosem.
Darkness? :>