- Buuu!
Podskoczyłam przestraszona, odwróciłam się. Gdy zauważyłam, kto to był, powiedziałam z niedowierzaniem:
- Crystal. Co ty tu robisz?
- Musiałam Ci przygotować niespodziankę, przecież masz urodziny.
- Dziękuje! Jesteś kochana!
Cry była dla mnie jak matka, zawsze mnie pocieszała, pomagała w trudnych chwilach i jako jedyna pamiętała o moich urodzinach. Przytuliłam ją. Cry uśmiechnęła się i powiedziała:
- Chodź na dach, mam tam coś dla ciebie.
- Okej
Poszłyśmy na górę, zdumiona krzyknęłam:
- To dla mnie? Och, dziękuje!
Był to teleskop, nie taki zwyczajny. Był magiczny, zawsze o takim marzyłam. Uradowana podbiegłam do niego i spojrzałam przez niego w gwiazdy. Były piękne. Nagle przypomniało mi się że wieczorem Seele miał otworzyć prezent. Cry jakby wiedziała o czym myślę, zapytała:
- Może zaprosimy Seele?
- Nie możemy, on świętuje wraz z rodziną.
- To może zaprosimy ich wszystkich?
- Nie, oni w swoim domu tak wszystko pięknie przyszykowali... No i raczej nie chcieli by przyjść...
- Czemu?
- Ja nie wiem, jak się świętuje urodziny...
- Jak to?
- Właściwie to nawet nie miałam z kim, każdy był zajęty, a potem była ta wojna...
- Jaka wojna?
Odwróciłam się i powiedziałam:
- Będziesz pierwszą osobą która pozna moją historie.
Po tych słowach opowiedziałam jej wszystko. Ona zaskoczona i przerażona, słuchała. Gdy skończyłam, Crystal podeszła do mnie i powiedziała:
- Przykro mi... To musiało być okropne...
- Tak... Ale jeszcze okropniejsze jest to że nie umiem mu wyznać tego co czuję, może by mnie bardziej polubił...
- To może spróbujemy ich zaprosić?
- Nie przeszkadzajmy im...
- Warto spróbować, zaraz wrócę.
Po tych słowach Cry pobiegła w stronę wieży, chciałam ją zatrzymać, jednak nie potrafiłam tego zrobić. Błagałam o to, by rodzina Seele nie była zła.
Seele?