*Kilka dni później*
Dogadywałem się coraz lepiej z Vin. Jej wstydliwość zniknęła, zaczęła się bawić. Codziennie się do niej przekonywałem, pokazywała mi swoje talenty i wady, dzieliła się smutkiem i szczęściem. Teraz kiedy wojna się kończyła, spędzaliśmy ze sobą każdą, wolną chwilę. Właściwie nie wiedziałem, dlaczego tak jest. Wadera była dla mnie całkiem obca, a teraz jest, jak rodzina. Nagle coś przerwało moje rozmyślenia. Nastawiłem uszu, ale już z daleka wiedziałem, że to Vinyume. Poznałem ją po kroku oraz zapachu.
- Cześć. Co dziś chcesz robić?
- Może po prostu się ponudzimy - zaproponowała.
- Dobra.
Położyłem się na słońcu obok Viny.
- Zagramy w pytania?
- W senie? - ziewnęła.
- Zadasz mi dziesięć pytań, ja odpowiem i pytam ciebie.
- No dobra. Ulubiony kolor, ulubiona moc, coś, czego nikt nie wie... Nie wymyślę aż dziesięciu.
Zaśmiałem się.
- Kolor zielony, moc... Chyba teleportacja, nikt nie wie, kiedy umrę.
- A ty wiesz?
- Wiem, teraz moja kolej - szybko zmieniłem temat. - Ulubiony kolor, ulubiony wilk w watasze, ulubione zajęcie i największe marzenie.
- Cóż lubię zielony, podobnie, jak ty. Moim ulubionym wilkiem jesteś ty. Wydało się, ja..
- Też cię lubię Viny - przerwałem jej. - Dokończ, muszę ci coś powiedzieć.
- Lubię patrzeć w niebo.
Powiedziała to już lekko niepewna, chyba wyczuła moje zdenerwowanie.
- Coś się stało, Seele?
Westchnąłem.
- Podobasz mi się Vin, ale czasem mam ochotę cię udusić. Co mam robić?
Leżałem, więc na jedną, krótką sekundę zamieniłem się w Groga, który siedział na pobliskim drzewie. Jej mina była bezcenna.
- Czy ty zadałeś mi właśnie pytanie...
- Mniej więcej. Więc jak będzie? Jesteśmy młodzi i w żadnym wypadku nie chcę rujnować twojego życia, sam jeszcze nie wiem, czego pragnę najbardziej, ale to może się udać, więc?
Vi?