- Musisz mnie tak ciągle śledzić?
- Ja tylko Cię pilnuje.
- Nie potrzebuje straży.
- Ty nie wiesz do czego jest zdolny...
Basior się odwrócił i warknął:
- A on nie wie do czego ja jestem zdolny.
- On Cię teraz może udusić.
- Niech próbuje.
- Nie rozumiesz!
- To mi wytłumacz.
- Demon chce Cie zabić bo za niego nie wyszłam! Zadowolony?!
- A żebyś wiedziała.
- TY NIC NIE ROZUMIESZ! JAKBYŚ WIEDZIAŁ, CO ZROBIŁ, NIE BYŁBYŚ TAKI!
Zła i smutna naraz pobiegłam. Nie interesowało mnie to czy Harbinger biegnie za mną. Dobiegłam do klifu i szepnęłam:
- Jak nie chce mi uwierzyć, to jest tylko jeden sposób, by go ratować.
Spojrzałam w górę, zawołałam:
- Pojaw się!
Nagle przede mną znalazł się demon.
Spojrzałam na niego i powiedziałam:
- Wyjdę za Ciebie, ale go zostaw.
Uśmiechnął się. Szybkim ruchem złapał mnie i skoczył w górę. Zanim zniknęliśmy zobaczyłam Harbingera biegnącego w moją stronę, krzyczał coś jednak nie słyszałam co. Pojawiliśmy się nagle w jego królestwie. Puścił mnie i powiedział:
- Jutro o północy ślub, wyśpij się a jutro będą przygotowania. Jego strażnicy zaprowadzili mnie do pewnej komnaty. Patrzyli jak kładę się w łóżku i zasypiam. Jedyne, o czym marzyłam, to o tym, by nic się mu nie stało.
Harbinger?