Jedynie ja, jedyna istota żywa, która śmie wyjrzeć do rafy tej jakże pięknej nocy, pływa jeszcze samotnie w spokojnych wodach.
I patrząc w księżyc, zastanawiam się, jak to jest, tam? Tam, po drógiej stronie. W miejscu, gdzie fale oddają matce naturze skarby znalezione przez głębiny.
I tak zamyślona siedziałam na głazie, oblezionym glonami, patrząc w górę. Biała świecąca plama falowała na tafli wody. Księżyc, gwiazdy, tej nocy wydawały się wielce niezwykłe.
Machnęłam silnym ogonem i niczym z syrenią płetwą wzbiłam się w górę. Przecinałam morskie fale, gdy w końcu wynurzyłam pysk na powierzchnie.
- Tu jest pięknie- rzekłam widząc wszystko, co mnie otaczało.
Rozmarzonym wzrokiem mierzyłam niebo i goniłam myślami po drodze mlecznej.
Podpłynęłam ze spokojem do brzegu i położyłam łapy na zimnym piasku.
Westchnęłam głęboko, po czym ułożyłam wygodnie łeb, wbijając wzrok w księżyc. Bardzo mnie zafascynował. Był jak kryształowa kula, która zabrała światło z całego świata. Byłam nieobecna, rozmarzona, zainspirowana...
Żadne dźwięki, prócz szumu wiatru i fal, nie docierały do mych uszu. Czułam się jak we śnie...
~~~
Poczułam, iż ktoś zbudził mnie, trąceniem w bok. Otworzyłam szybko fiołkowe oczy i energicznie uniosłam łeb.
Przede mną stała wilczyca, miała dumne spojrzenie, białe futro i mocne łapy. Skoczyłam prędko do tyłu znikając w wodzie. Po paru sekundach wynurzyłam łeb, przyglądając się owej postaci.
Kesame?