Moje kolana uderzyły o ziemię, a kiedy tylko jej dotknęły, ja odepchnęłam się od niej i odwróciłam, aby wrócić do Aan'a. Wyciągnęłam dłoń w stronę pomarańczowego okręgu, ale moje dłonie nie natknęły się na nic; przez palce przelało się powietrze.
Oddychałam głęboko. Powietrze pachniało wilgocią i mchem, inaczej, niż w mieście; tam duszący zapach spalin utrzymywał się między budynkami cały czas. Wstałam, przesuwając smukłymi palcami po ziemi, na której po chwili pojawiały się drobne krople. Najpierw kilka mniejszych, zaraz potem coraz więcej grubych kropli. Uniosłam spojrzenie w górę, na zszarzałe chmury. Ubranie już po chwili było mokre. Włosy przyklejały mi się do twarzy.
Nie zamieniłam się w wilka. Mogłam, ale tego nie zrobiłam; byłam przyćmiona i lekko otępiona. Szłam przed siebie z nieznanych mi powodów, nogi co jakiś czas zahaczały o drobne, wystające korzenie. Otępiały wzrok wbijałam w linię horyzontu nieśmiało migoczącą gdzieś w oddali.
Przykucnęłam, kładąc jedną dłoń na przesiąkniętej wodą ziemi. Plecy oparłam o skalną ścianę, od razu czując zimno rozchodzące się po całym moim ciele. Przymknęłam oczy i myślałam. Nacisk czerwonych oczu poczułam dopiero po chwili. Wadera wpatrywała się we mnie zza gęstej roślinności, będąc zupełnie niewidoczną; ja jednak nie straciłam swoich wilczych zmysłów.
- To ja, Kesame - uniosłam dłoń, witając się. Zrobiłam to apatycznie, nie patrząc nawet w jej stronę.
Podchodziła do mnie ostrożnie, dopiero po chwili się rozluźniając. Poznała mnie zapewne po oczach.
- Czemu tu siedzisz?
Jej ton był zupełnie obojętny, jakby to, że jestem człowiekiem, było zupełnie normalne.
- Potrzebuję twojej pomocy - zaczęłam, nie zważając na jej wcześniejsze pytanie.
- Dlaczego niby chcesz dostać się do świata ludzi?
Uniosłam brew, ale o nic więcej nie dopytywałam. Po prostu nakreśliłam całą sytuację.
- Tutaj tego nie zrobię.
- Wiem.
Wstałam, znów podpierając się dłonią. Loedia ruszyła do przodu, a ja zaraz za nią. Szybko dogoniłam ją i położyłam dłoń na mokrym od deszczu łbie; poczochrałam sierść, mierzwiąc dokładne ułożenie i przyjemny dla oka ład. Zanim zdążyłam zareagować, po moim przedramieniu spływało kilka strużek krwi. Po chwili wyjęła wbite wcześniej w moją skórę kły i spojrzała na mnie spode łba.
- Nigdy więcej tak nie rób.
- Cóż - uśmiechnęłam się, wycierając drugą dłoń w spodnie i przyciskając ją do rany - chciałam to zrobić od początku.
Aan? Jak Twoje sprawy?