- Coral - odezwała się niepewnie.
Postanowiłem przyjrzeć jej się bardziej. Coral miała niespotykaną urodę, była wręcz intrygująca. Jej sierść miała granatową barwę, oczy pięknie współgrały z płetwami, które mieniły się kilkoma kolorami, no i nos. Różowe zakończenie tej uroczej historii.
- Więc co tutaj robisz Coral? Nie jesteś od nas i wyglądasz na zagubioną. Jesteś wilkiem wody, prawda?
- Tak, tak i tak. Powiedzmy, że jestem tu już od jakiegoś czasu, ale ciągle zapominam drogi do Centrum i innych ważnych miejsc.
- Chodź, zaprowadzę cię.
Ruszyłem przed siebie, nie czekając na jej odpowiedź. Szła za mną, momentami potykała się o leżące na ziemi gałęzie, ale dzielnie dotrzymywała mi kroku. Dotarliśmy na jedno z wyższych wzgórz Gondolinu, skąd był widok na centrum.
- Widzisz, tam jest Centrum - wskazałem jej łapą kilka kamiennych budowli, mało widocznych przez mgłę. - Nawet jeśli się zgubisz, ale natrafisz na szlak, pamiętaj, że każda droga doprowadzi cię do siedliska Alf.
Wadera miała lekko zmieszaną minę, pokręciła głową i zaczęła się śmiać.
- Jesteś przewodnikiem? Kesame cię tu przysłała?
- Nie razy dwa. Po prostu lubię pomagać waderom w opałach.
Coral? Nie wiem, co miałam w głowie, pisząc to opowiadanie. Podobno jest znośne i tego się trzymam. Liczę, że się nie przestraszysz.