20 maja 2018

Od Antilii CD Lilith

Kiedy waderka chciała się zbliżyć do niedźwiedziątka, ja czujnie się rozglądałam. Młode niedźwiedzia rzadko oddalają się od swoich opiekunów, a tym bardziej rzadziej się gubią…
W pobliżu musiała być matka.
- Lilith, uważaj bo… - nie zdążyłam dokończyć zdania, ponieważ zjawiła się rozwścieczona matka brunatnego malca; ryknęła na cały głos, sprawiając, że ptaki zostały spłoszone z kryjówek na koronach drzew. Natychmiastowo użyłam zaklęcia, które teleportowało Lilię do mojej pracowni, aby tam mogła bezpiecznie czekać na użycie. Mała Lil natychmiast wycofała łapę wyciągniętą do niedźwiadka, ale stała sparaliżowana strachem, patrząc wprost w oczy niedźwiedzicy, co jeszcze bardzo ją wkurzyło. Zaczęła coraz wyżej podnosić wargi, odsłaniając rząd zębów rozerwać wszystko i wszystkich na ich drodze; dodajmy, że efekt uzupełnia piana z pyska. Zastygłam w bezruchu- na razie samica nie atakuje, istnieje możliwość, że za chwilę po prostu odejdzie w swoje strony wraz z jej potomstwem.
Czekałam. Ona również.
Nie możemy tak stać w nieskończoność…
Wpadłam na pewien pomysł, który zarówno w teorii jak i w praktyce powinien wypalić. Przymknęłam delikatnie oczy, ale nie zamknęłam do końca, aby widzieć przeciwniczkę, i zaczęłam układać wzór pewnego zaklęcia. Po chwili mentalnymi oczami znalazłam niewielką, srebrną nitkę która prowadziła ode mnie w stronę małej Lilith. Waderka nadal była wystraszona i nie odważyła się zrobić nawet kroku; ledwie zauważałam ruchy klatki piersiowej- mała pewnie tak się boi, że zapomina o oddychaniu. Delikatnie chwyciłam mentalną nić, przez co mała drgnęła delikatnie; na szczęście niedźwiedzica tego nie zauważyła… Skupiłam się i zaczęłam przesyłać polecenia dla małej poprzez Nić Telepatyczną, z którą związałam siebie oraz małego szczeniaka:
- Lilith, posłuchaj mnie… -zaczęłam szeptać, lecz mimo to bałam się, że mała tak bardzo się przestraszy mojego głosu w jej głowie, przez co sprowokuje matkę do ataku. Na szczęście wykonała drobny ruch, który sugerował, że mój przekaz dotarł; po chwili otrzymałam odpowiedź zwrotną:
- Jak to zrobiłaś? -zapytała cichutko, że o mało nie przegapiłam wiadomości.
- Później ci pokaże… Teraz musisz się skupić i wykonywać każde moje polecenie-
Lil przytaknęła.
- Zacznij się powoli wycofywać, nie patrząc niedźwiedzicy w oczy ale jednocześnie nie odwracając wzroku -nakazałam. -Ja będę robić podobnie, więc powinna uznać to za kapitulację i odejdzie -zaczęłam powoli stawiać kroki w tył, obserwując zarówno przeciwniczkę jak i szczeniaka. Malec wykonywał moje polecenie, ostrożnie starając po leśnej ściółce. Zauważyłam, że niedźwiedzica waha się, co było dobrym znakiem. Malec znalazł się już u boku rodzicielki: ogromne zwierzę zaczęło powoli odwracać się w przeciwnym kierunku…
...kiedy Lilith nadepnęła na suchą gałąź…
Miałam wrażenie, że ten trzask brzmiał co najmniej jak huk, który rozsadza głowę od środka. Potem wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zdążyłam mrugać.
Najpierw niedźwiedzica odwróciła się do nas i z rykiem oraz pianą w pysku ruszyła w naszą stronę a konkretnie Lilith. Zaczęłam biec w jej kierunku a Lil w moim; przeciwniczka jednak była zdecydowanie szybsza, pomimo tej warstwy tłuszczu i futra. Chwyciła małą od strony grzbietu a waderka krzyknęła z bólu, po czym zaczęła nią miotać niczym szmacianą lalką; po kilku chwilach cisnęła szczeniakiem w bok, który upadł bezwładnie. Zdążyłam spojrzeć w stronę rannej zanim niedźwiedź ruszył w moją stronę. W chwili, kiedy złapała młodą w swoje zęby, ja zaczęłam kształtować zaklęcie Ściany Ognia; miałam nadzieję, że odstraszy nieco ją i odejdzie…
Niestety, coś odwróciło moją uwagę.
A konkretnie czyjąś myśl; myśl małego szczeniaka, który przed chwilą został pogryziony przez groźne zwierzę… Jak szybko pojawiła się ta myśl, tak szybko zapomniałam jej treści… Wtedy niedźwiedź wykorzystał moją nieuwagę i przycisnął mnie do pnia grubego pnia sosny. W ostatniej chwili odetchnęłam szczęki wypełnionymi zębami, gotowymi mnie rozszarpać żywcem. Znalazłam pewną lukę, którą mogłam wykorzystać aby pokonać wroga. Po kilku sekundach uciekłam spod szczęk a sama wgryzłam się w bok zwierzęcia; te zaryczało boleśnie i zaczęło mną rzucać na boki. W tym krótkim czasie zaliczyłam kilka uderzeń w przypadkowe pnie. Ostatecznie odpuściłam przy szóstym spotkaniu bliskiego stopnia z strukturą drewna. Niedźwiedzica zaczęła uciekać ze swoim młodym.
Młodym…
Natychmiast pobiegłam najszybciej jak mogłam do nieprzytomnej waderki. Leżała w niewielkiej kałuży krwi; jej bialutka sierść powoli zaczęła przybierać rubinowy odcień. Przełknęłam w myślach i zaczęłam rzucać czary uzdrawiające, modląc się w duchu, że nie jest za późno… Po kilku sekundach trwających wieczność, krwawienie zostało zatrzymane a groźniejsze rany zamknięte; niektóre jednak zostały otwarte, co mogło skutkować zakażeniem, więc będę musiała się nią zaopiekować. Ostrożnie chwyciłam szczeniaka zębami i położyłam go na grzbiecie. Nagle zauważyłam, że nogi zaczynają mi drżeć. Z początku chciałam iść na piechotę ale ostatecznie wykorzystałam czar Magicznej Pajęczyny aby mój pasażer nie spadł podczas lotu.

Udało mi się w miarę subtelnie wylądować. Mała nadal była nieprzytomna, ale jej stan powoli się poprawiał; rany powoli się zasklepiały, jednak wolę je obejrzeć. Młody prawdopodobnie spał, więc wolałam go nie budzić. Po cichu weszłam do pokoju zabiegowego i zaczęłam szykować opatrunki. Szczeniak wyglądał tak spokojnie, jakby tylko drzemał… Ja jednak wiedziałam że to tylko iluzja. Wrzuciłam bandaże do specjalnego specyfiku, który ma pomóc wrócić małej wrócić do siły. Po kilku minutach bandaże były gotowe do nałożenia.
Niespodziewanie, do środka wejrzał Ayoko. Najpierw spojrzał na mnie, a potem na małą.
- Kto to? - zapytał sennie.
- Lilith - odpowiedziałam. - Powinieneś być w łóżku… -powiedziałam nieco zła.
- Martwiłem się o ciebie… - powiedział cicho. Cała złość, za to, że młody zamiast tu być powinien smacznie spać, w jednej chwili uleciała. Przytuliłam go do siebie i powiedziałam, że nic mi się nie stało.
- Mamo, chyba się budzi… - powiedział basiorek, wskazując na szczeniaka naprzeciwko; Lilith cicho jęknęła i powoli otwierała oczy.

Lil? Przepraszam za czas

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template