„Nie wiem” - uniósł rękopodobne liście w doskonale znanym geście niewiedzy. Zachichotałam.
- Ty to zawsze wiesz, jak mnie pocieszyć - uśmiechnęłam się. Roślinka wypięła dumnie listki. „A dlaczego nie miałabym?”
- Zadziwiasz mnie, Słoneczko. - podniosłam brew. Kwiatek wydał z siebie coś na kształt chichotu. - Dobra, koniec. Pamiętasz? Musisz umyć liście.
„O, nie! Ja się nie zgadzam!” - wydała z siebie oburzony gulgot. „Woda jest do picia, a nie do oblewania liści! Zamarznę od tego!”
- Z tym się akurat nie zgodzę. Chodź - mruknęłam błagalnie. Słoneczko parsknęła i spróbowała poruszyć doniczką. Widząc, że to nic nie daje, użyła innego sposobu - wyciągnęła liścioręce do przodu i przechyliła się, prawie padając. Udało jej się ustabilizować doniczkę i teraz wytrwale pełzła po posadzce, używając liści. Obserwowałam z niejakim rozbawieniem jej próby.
- Dobra, chodź. - Pochyliłam się nad protestującą roślinką i oderwałam ją od podłoża.
„Czekaj!” - wrzasnęła niespodziewanie. Zatrzymałam się.
- Uch.
W drzwiach jaskini stał Nieznajomy Basior i wyrażnie był zaskoczony czymś. Pytanie tylko czym - czy tym, że byłam brudna jak dzika świnia ryjąca w ziemi, czy tym, że w moich przednich łapach była gadająca i myśląca roślina, a ja balansowałam na tylnych próbując utrzymać równowagę?
- Trzymaj - wepchnęłam mu w łapy gadającą roślinę, aktualnie zastygłą z zdziwienia. - Nie rozbij. Muszę umyć Słoneczku liście, a ona nie pozwala - mówiąc te słowa, szukałam wzrokiem wiadra przygotowanego specjalnie na tę okazję. - A tak z innej beczki, Io jestem.
Basiorze? Gadająca roślina i stuknięta Io, gwarantuję, że będzie ciekawie XD