Biegłam właśnie z Rolanem przez Las Bogini Astery. Zatrzymałam się i powiedziałam:
- Ścigamy się do Rzeki Amanstee!
Nie czekając na odpowiedź pobiegłam w jej kierunku, a Rolan za mną. Biegłam przed nim, on jednak jak zwykle zaczął oszukiwać, użył kwasu by zrobić przede mną dziurę. Jednak nie przemyślał jednego, znałam tą sztuczkę i ją minęłam. Jak chciał się tak bawić, użyłam mocy, Rolan zaczął się unosić i wolno się poruszał. Trochę zły krzyknął:
- Ej! Almasi, miałaś tak nie robić.
Uśmiechnęłam się i go upuściłam, on szybko wstał i mnie popchnął. Zaśmialiśmy się i pobiegliśmy. Zaczeliśmy do siebie mówić i nawet nie zauważyliśmy że jesteśmy na dziwnej polanie. Gdy się jej przyjrzałam, zjeżyłam sierść i szepnełam do przyjaciela:
- To miejsce należy do smoków, lepiej chodźmy stąd.
On mnie jednak nie słuchał i zaczął iść dalej. Zła stanęłam przed nim i warknęłam:
- Mówiłam coś! Jeśli nas zauważą będziemy mieli kłopoty.
- Nie bądź drętwa.
- Nie jestem!
- Jesteś.
- Nie.
- Tak.
- Nie rozumiesz, że ja po prostu nie chcę mieć kłopotów?!
- Boisz się.
- Wcale że nie!
Nagle poczułam, że coś za mną stoi. Odwróciłam się i gdy zobaczyłam, co to jest, wrzasnęłam:
- Smok!
Po tych słowach zaczęliśmy uciekać. Jednak smoki nie chciały nam odpuścić i nas goniły. Gdy zbliżaliśmy się do domu, nagle otoczyły nas smoki. Rolan spojrzał na mnie, pokazywał nasze tajne znaki. Zrozumiałam o co chodzi i kiwnęłam głową. Basior splunął kwasem w drzewo, a ja je ledwo podniosłam i rzuciłam w smoki. Splunął jeszcze na trzy drzewa, stojące za smokami. Rośliny przewróciły się, a smoki uciekły. Wiedzieliśmy, że nie na długo, więc pobiegliśmy do mojego domu. Gdy wbiegliśmy, mama do nas podeszła i zapytała:
- Gdzie byliście? Martwiłam się.
Z trudem zaczęłam mówić:
- Emmm... Bo my...
Rolan mi przeszkodził i sam dokończył:
- Gdy się ścigaliśmy, przypadkowo weszliśmy na terytorium smoków, Almasi mówiła żebyśmy poszli, ja jednak nie słuchałem i zauważyły nas...
- Co?! Wiecie że, mogliście zginąć?! Może się rozpętać wojna!
Po tych słowach kazała nam pójść do łóżek. Jednak nie mogłam zasnąć, myślałam o tym co mówiła. Gdy w końcu udało mi się o tym zapomnieć, zasnęłam. Śniło mi się, jak smoki zabijają moich bliskich, gdy miały już mnie rozszarpać mama mnie obudziła i przerażona powiedziała:
- Obudź Rolana i uciekajcie.
- Co się...
- Już!
Przestraszona obudziłam przyjaciela i razem wybiegliśmy. Toczyła się bitwa. Smoki nas atakowały. Krzyknęłam, gdy zauważyłam jak mój ojciec upada. Chciałam tam pobiec, jednak Rolan zatrzymał mnie i pociągnął do lasu. Gdy uciekaliśmy, ktoś złapał basiora. Kazał mi uciekać. Zrobiłam to. Żałuję tego do dziś, jakbym mogła cofnąć się w czasie, nigdy bym ich nie zostawiła...