- Znowu te koszmary...- Wyszeptałam pod nosem leżąc i próbując się opanować. Powolnymi ruchami wstałam. Nadal była noc. W zasadzie to nie miałam komu powiedzieć o tym co się ze mną ostatnio dzieje. Coraz gorzej jest z moim darem leczenia. Tak jakby on znikał, a ja odczuwam duży ból głowy. Dlaczego? Nie wiem. Nie znałam też nikogo kto mógłby odpowiedzieć mi na to pytanie. Postanowiłam się przejść, aby trochę ochłonąć i chociaż przez chwile nie mieć złych rzeczy w głowie. Podążałam wzdłuż rzeki nieopodal mojej jaskini. Po pewnym czasie drogi zauważyłam dość małe jezioro. Na około latały świetliki, ale jakoś mnie one nie fascynowały. Miejsce to było otoczone drzewami, których liście przyjmowały powolutku jesienne barwy. Wsunęłam powoli jedną z moich przednich, białych łap do wody. Okazała się być ona dość ciepła. Postanowiłam zanurzyć się cała. Poczułam ulgę, relaksując się w ten sposób. Nigdy wcześniej nie miałam pojęcia o tak przyjemnym miejscu. Niestety po pewnym czasie mój relaks przerwał głośny dźwięk pękającego patyka. Przeszły mnie dreszcze. Szybkimi skokami wyskoczyłam z wody. Otrzepałam się i przyjęłam moją pozycję obronną. Zza zarośli wyłoniła się sylwetka wilka. Zaczęła się do mnie zbliżać, a po chwili ujrzałam jej twarz.
- Cześć. Co robisz tu tak sama? - Spytał tajemniczy osobnik.
Ktoś ma ochotę?