- Czego tu szukasz?
Wadera zatrzymała się niepewnie.
- Jestem Crystal, właściwie chciałabym cię zaprosić na urodziny Vinyume.
Urodziny. Ugh. Mam gorsze rzeczy na głowie i nie mam prezentu. Szybka decyzja.
- Dobra, ale mam mało czasu.
- Jesteś sam?
Znów zaczynają się pytania. Jak ja tego nie znoszę.
- Tak, ojciec aktualnie jest w stanie martwicy. Nie może przyjść.
- To przecież poważna sytuacja, może dojść do martwicy tkanek.
Wadera już chciała iść, lecz zatrzymałem ją jednym, mocnym chwytem.
- Wyzdrowieje, chodźmy do Vin.
***
Nigdy nie byłem w domu wadery, więc z trudem wszedłem na dach, gdzie na nas czekała. Jestem pewien, że posłała mi szczery uśmiech, gdy mnie zobaczyła.
- Przepraszam, że bez prezentu...
- Nic nie szkodzi, ważne, że przyszedłeś, a ty? Otworzyłeś już swoje?
- Jeszcze nie.
Chwila niezręcznej ciszy.
- Dostałaś jakiś prezent?
- Tak, teleskop od Cry, zaproponowałabym ci patrzenie ale..
- Wiem, spokojnie, i tak znam układ gwiazd na pamięć - przerwałem jej. - Pozwolę, że potowarzyszę ci w ciele Gołębia?
- Yyy tak?
W mig przywołałem Rosalie i zamieniłem się w nią. Przysiadłem na swoim ciel i przyglądałem się Viny. Z fascynacją oglądała kosmos, również uniosłem łeb.
- Spadająca gwiazda. Pomyśl życzenie, a może się spełni.
Viny?