***
Lodowy Pałac wyglądał wyjątkowo źle. Strzeliste wieże były pochylone ku naszym ciałom, ostre niczym kły węża. Wszedłem do środka i od razu napotkałem spojrzenie Oleandra.
- Co jej zrobiłeś?!
- Tak, wszystko ja - oburzyłem się. - Spadła z klifu do wody, ma gorączkę i wyjątkowo złe sny. Wyciągniesz to z niej?
- Postaram się, połóż ją tutaj - wskazał lodowe posłanie.
Wykonałem polecenie i zacząłem obserwować jego poczynania. Wilk na początku sprawdził jej ogólny stan zdrowia, a następnie zaczął łapać sny. Ta czynność ciągnęła się w nieskończoność. Po kilku godzinach w końcu mu się udało, a ja przy okazji poznałem największy sekret Crystal.
Chciałem ją ochronić, więc założyłem największą barierę na jej umyśle. Pomoże na jakiś czas, dopóki nie znajdziemy innego rozwiązania.
- Dziękuję.
- Nie ma za co bracie.
- Ani słowa Oleandrze, pamiętaj.
- Twój sekret, to mój sekret.
***
Ułożyłem waderę na czerwonym tapczanie, a sam poszedłem położyć się na balkon. Ugh, to był męczący dzień. Zamknąłem oczy, pozwalając sobie na chwilę odpoczynku.
Zbudził mnie krzyk, szybko się otrząsnąłem i podszedłem do Cry.
- Co się stało?
- Gdzie ja jestem?
- U mnie. W twoim największym koszmarze.
Wadera ze strachem patrzyła na Bestię.
- To ptak Seele, podobnie jak inne, mieszkające w klatkach - wskazałem na sufit.
- Harbingerze? Co się właściwie stało?
- Wplątałaś się w jakieś zło. Powiedzmy, że na tę chwilę jesteś uleczona.
- Ty wiesz, co..
- Znam twój sekret, ale spokojnie. Jest bezpieczny. Możesz tu jeszcze zostać, odpocząć.
Crystal przysiadła na podłodze niedaleko mnie.
- Dowiedziałem się również innych rzeczy. Opowiedz mi dokładnie, dlaczego tak bardzo pragniesz mojego towarzystwa? - posłałem jej intrygujące spojrzenie. Czułem jak w środku płonie.
Czas zacząć kolejną grę.
Crystal? To jest właściwy początek.