Przedarłam się zawzięcie przez krzak pełny kłujących kolców. Według danych z wskażnika GPS smok był jakieś trzy kilometry ode mnie i wciąż się oddalał. Głupie oprogramowanie. Trzeba było nie wypuszczać na wolność olbrzymiego, nieprzetestowanego mecha. A już na pewno nie sprawdzić, czy dobrze go zaprogramowałam. Nie, nie, bezdennie głupia Sinustria wypuściła smoka na wolność i teraz popytala do niego co sił, mając nadzieję, że zdoła go wyłączyć. Wymarzona sytuacja, nieprawdaż?
Biegłam ile sił w krótkich mechanicznych łapach. GPS pikał rytmicznie, co jakiś czas wydając lakoniczne wskazówki typu „W lewo!” „W to drugie lewo!” „Powiedziałem w to drugie lewo!”. Byłam całkiem blisko. Czujnik pikał ostrzegawczo - kilometr, pięćset metrów, czterysta, trzysta, dwieście, sto..
Jesteś na miejscu! - triumfalnie zapikał GPS. Wbiegłam na polanę otoczoną drzewami. W zasięgu wzroku była tylko jedna mniej i bardziej żywa istota - ciemno umaszczona wadera. Stanęłam jak wryta, kompletnie skołowana. Ale.. Gdzie ten smok? Czemu nawigacja wskazywała na waderę? O co tu w ogóle chodzi? Z naciskiem na poprzednie pytanie.
- Kim jesteś? - spytała z niechęcią żywa istota. Wspaniale. Co ja mam odpowiedzieć? Zaczekaj chwilę..
- Nazywam się Sinustria - wypaliłam szybko - i właśnie zgubiłam pełnowymiarowego robotycznego smoka, do którego nadajnik znajduje się na twoim ciele. Możesz mi wyjaśnić, o co tu chodzi?
- Uprzedziłaś mnie w tym zapytaniu - odpowiedziała kwaśno wadera. W oddali rozległ się dziwnie metaliczny, szybko zbliżający się, charakterystyczny ryk.
- Chyba nie musimy go już szukać - stwierdziłam. - Ale oddaj mi ten nadajnik, proszę? I wytłumacz, w jaki sposób się tu znalazł.
<Reyna? Wiem, zwaliłam. Wybacz mi ;-;>