10 listopada 2018

Tera cd. HG

Po wymienieniu paru zdań z Harbingerem basior usnął pod drzewem, natomiast Tera postanowiła czuwać i bacznie doglądać terenu, bo cóż jej pozostało do roboty? Niedawno watahą wstrząsnęła nowina, że Smocze Ostrze powróciło, a wraz z nim i moce wilków, jednakże ceną tego było zaginięcie alfy – Kesame, na której miejscu zasiadł jej przybrany syn, Airov. Tera na początku była trochę oszołomiona nagłym zwrotem zdarzeń, jednak nic nie mogło jej bardziej zasmucić i jednocześnie zszokować od opuszczenia jej przez jej ukochanego Czarusia.
Na wspomnienie o nim wadera w masce znowu posmutniała i momentalnie nad jej głową wytworzyła się niewielkich rozmiarów deszczowa chmurka, której krople zaczęły padać na jej zasmucony pyszczek. Pociągnęła nosem i, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, ciurkiem po jej policzkach poleciały słone łzy tęsknoty i złamanego serca, które w chwilę zmieszały się z kropelkami deszczu i zaczęły kapać z czubka nosa maski. Każda pojedyncza kropla albo odbijała się od liści, zostawiając po sobie ślad w postaci mniejszych kropelek, albo spadała na głowę leżącego pod drzewem wilka; Tera jednak nie zdawała sobie z tego sprawy i kontynuowała swoją cichą, rozpaczliwą chwilę, aż nie usłyszała głosu z dołu, którego właścicielem był lekko przemoknięty na pysku Harbinger.
– Płaczesz? – Usłyszała, przez co lekko drgnęła i spuściła łebek w dół, spoglądając na basiora.
– Ja... przepraszam. Nie chciałam cię zbudzić – zakłopotała się i lekko zarumieniła ze wstydu pod maską, a jej długi ogon począł poruszać się niespokojnie.
– Nic się nie stało. Może opowiesz, wydusisz to z siebie? – zaproponował, a Tera bez wahania zgodziła się, energicznie kiwając głową na znak, że się zgadza. Potrzebowała się komuś wyżalić ze smutków, i tą osobą miał być przypadkowo napotkany basior o imieniu Harbinger Ghost.
– Miałeś kiedyś tak, że kochasz pewną osobę, czujesz, że to ta jedyna, ale wkrótce okazuje się, że cię opuszcza? – zapytała, a jej głos przybrał zobojętniałą barwę, wręcz wyprutą z emocji, chociaż dało się w niej wyczuć delikatnie drżenie. Przez moment załamywał się, lecz chwila ta minęła równie szybko, co się pojawiła.
– ...można tak powiedzieć – powiedział niepewnie, chwilowo odwracając wzrok na pobliski krzew jagód, jednak zaraz po tym spojrzał do góry na waderę. – Chyba wiem, co czujesz.
Tera zmaterializowała przed sobą różową, puchatą chmurkę, na którą po chwili wskoczyła i pod wpływem jej ciężaru, ta powolutku opadła metr nad ziemię, dzięki czemu wadera mogła nawiązać bliższy kontakt wzrokowy z basiorem, oszczędzając obojgu bólu karku.
– Był taki jeden, do którego czułam coś... Magicznego! – chwilowo rozpromieniła się, jednak zaraz ten stan minął. – ...ale opuścił watahę, a właściwie został z niej wyrzucony. Do dzisiaj nie wiem, co było tego powodem, a od jego nieobecności minęły już miesiące... – dokończyła, spoglądając smutno na Harbingera. Ten zaś wpatrywał się w nią zamyślony, kminiąc, co by odpowiedzieć tej zasmuconej duszyczce.
Tkwiła tak z basiorem w ciszy, wzdychając do nieba, na którym powoli posuwała się leniwa chmura, myślała, że wilk odpuści sobie odpowiedź, ten jednak odezwał się.
– Miałem w swoim życiu dwie takie rozłąki, podobne, można powiedzieć. Jedna umarła, dwie zostawiłem, inne odeszły – odparł i wzruszył ramionami, jak gdyby nigdy nic i ułożył się wygodniej na trawie, a Tera zmarszczyła nieco pyszczek pod maską, kładąc łebek na skrzyżowanych na chmurce łapach.
– To chyba nie postąpiłeś za dobrze... – Pociągnęła nosem, czując, jak płacz ustępuje zdziwieniu i zainteresowaniu.
– Takie życie, kto wie, może w przyszłości powiedzie się lepiej – dodał tylko i rozciągnął się, po czym przewrócił się na bok i oparł o pień, ugniatając łapami mech pod sobą, robiąc sobie z niego podusię. – Najlepiej nie przystawać na jednym, bo taka rozłąka boli najbardziej. Nie ograniczaj się, masz przed sobą jeszcze całe życie – skwitował.
– Może powiedzie się lepiej... Masz rację – podsumowała i uśmiechnęła się do Harbingera. – Dziękuję za rozmowę, już mi lepiej. W takim razie dobranoc, Harbingerze – pożegnała się z basiorem, chcąc z powrotem wzlecieć na chmurce na swoją gałąź, by usnąć w jej liściach, co zrobiła tuż po odpowiedzi wilka:
– Dobranoc, Tero.

HG?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template