– Bardzo się z tego cieszę – odpowiedział ze szczerym uśmiechem, kładąc głowę na łapach. Po chwili poczuł nagłe wzmocnienie fizyczne, ale i jak ogarnia go radość, choć nie miał pojęcia, dlaczego tak się stało. Szybko jednak stwierdził, co może znaczyć ten stan. Skupił się na chwilę na stworzeniu kuli światła. Udało się... Czyli nareszcie moce wróciły, a wataha będzie mogła gdzieś się osiedlić na stałe! Basior stwierdził, że to miejsce jest dobre, było tu dużo zwierzyny oraz tereny też były bardzo ciekawe i ładne.
– Magia wróciła do nas – powiedział, patrząc na swoją nową znajomą, która przyglądała się świetlistej kuli. Nemo pomyślał, że pewnie nie raz widziała już takie rzeczy.
– Też to poczułam – odpowiedziała, ukazując w uśmiechu śnieżnobiałe kły, odrzuciła grzywkę do tyłu, aby nie wpadała jej do oczu. – Ciekawe, czy tu zostaniemy... – zastanowiła się, spoglądając na okolicę.
– Mam nadzieję, że tak, nie mam ochoty na kolejną wędrówkę, zapewne jak większość wilków. Jeśli masz ochotę, to mogę ci poszukać jakiejś jaskini – zaproponował, myśląc o tym, że pewnie już tu pozostaną, a najlepsze jaskinie będą już dawno zajęte. – O ile jeszcze sobie nie znalazłaś – dopowiedział szybko, przypominając sobie, że Hope jest już w watasze od jakiegoś czasu i przecież musiała gdzieś spać przez ten czas. Spojrzał na swoją jaskinię, twierdząc, że tej nie opuści i zostało mu tylko ją trochę ulepszyć.
– Nie, jeszcze nie znalazłam sobie jaskini.
– To w takim razie mogę pomóc ci jakąś znaleźć, zależy tylko gdzie chciałbyś ją mieć. Czy na przykład bliżej wodospadu, czy gdzieś przy łące? – spytał waderę, wstając z ziemi.
Hope?