10 listopada 2018

Od Nicodema CD Ariny

- Nie - potwierdziła, rozglądając się za najlepszą trasą - Mam zamiar dostać się na to drzewo, a jeśli chcesz, możesz iść razem ze mną. To jak?
Nie odpowiedziałem. Trwaliśmy chwilę w milczeniu. Arina myślami już skakała po kamieniach. Ja siedziałem przy brzegu, mrużąc oczy. Za wszelką cenę starałem się wychwycić granicę między skałami, a taflą jeziora. Wszystko jednak mieszało się z dziwnymi szarościami, wpadającymi w zielenie, a woda, kołysana przez wiatr jeszcze bardziej wzmagała to złudzenie.
- Nie dam rady. - powiedziałem sam do siebie, prawie że niesłyszalnie.
Jasne futro wadery, prawie że białe, pokryło się cienką warstwą kropelek, gdy Arina przeskoczyła na kamień obok, jedną łapą trącając wodę.
- Tchórzysz? - odwróciła głowę w moją stronę.
W tym momencie przez myśl przebiegło mi tylko jedno pytanie. Czy warto ryzykować uderzenie się w jedną ze skał, podczas źle wymierzonego skoku, by nie zyskać szlachetnego tytułu tchórza? Odpowiedź była dla mnie oczywista. Wyprostowałem się więc i z dumą rozłożyłem zwoje sześć ogonów, niczym właściciel najpiękniejszego z pawich ogonów.
- Wolę zostać na brzegu. - odrzekłem, pewny siebie. Tym razem mnie nie przekona.
- Jak wolisz. - uśmiechnęła się, po czym wesoło przeskoczyła na kolejny kamień.
Z pewnością sprawiało jej to wiele radości, bo pierwszy raz widziałem, by uśmiechała się tak szeroko. Z lekkością opadała w dół, a jej skoki były wyjątkowo długie, jak na szczeniaka. Nadstawiłem uszy, by wsłuchać się w jej radość. Mimo to nie dotarł do mnie słodki śmiech. Niepokojąco głośny szum wody świdrował mój umysł. Rozejrzałem się dookoła. Zdążyłem tylko spostrzec płetwę, ginącą gdzieś w wodzie odbijającej zachodzące słońce. Za duża, by była to ryba, za mała jednak na trytona.
- Ara, późno już. Może wróćmy do Chastera. - zaproponowałem, zaniepokojony tajemniczym stworzeniem.
- Nie pójdę stąd, póki nie dostanę się na to drzewo. - stwierdziła, wymierzając kolejny skok.
Wtem dziwna płetwa ukazała się niemalże tuż obok mnie. Tak złudnie przypominała mi smoka morskiego, jednak takiego małego, maleńkiego, który zbłądzić z oceanu jedną z rzek i trafił tutaj.
- Tu chyba jest młode smoka morskiego! - krzyknąłem do wadery, która była coraz dalej mnie.
Dostrzegłem, jak moje oczy zaczynają świecić, rzucając nieśmiałe światło na to, co mnie otaczało.
- O zmroku są bardzo niebezpieczne! - dodałem jeszcze chcąc, by Arina wróciła na ląd.

Arina?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template