1 listopada 2018

HG cd. Nathing

Czekałem na nią na polanie o tej samej godzinie, co wczoraj. Wyglądała, jak biały lis, kiedy zgrabnie pokonywała leśne przeszkody biegnąc ku mnie. Zatrzymała się dwa metry przede mną. Miała zdecydowane spojrzenie, była wyprostowana. Emanował od niej spokój, którego brakowało mi od dawna.
— Zgoda.
Stała bez ruchu, jedyną oznaką radości była mała iskierka w oku, która szybko została przegnana przez szarość jej tęczówek.
— Dobrze. Wiesz, że teraz wszystko zależy od ciebie? Jeśli coś zepsujesz, komukolwiek wygadasz, źle się zachowasz...
— To ty masz serce z kamienia — przerwałem jej. — Mam być Betą, ale przemyślałaś ile będzie kosztować to ciebie? To niemożliwe, abyś była na mnie obojętna, skoro w jednej chwili stanę się twoim mężem. To ty możesz mieć problem z grą. Jeśli się potkniesz, Kesame wywali cię na zbity pysk.
— Z tobą już dawno powinna tak postąpić, ale nadal tutaj jesteś. Zdradzisz mi ten magiczny sekret? — zapytała z drwiną, ale nadal ze spokojem w głosie.
Nachyliłem się nad nią i szepnąłem:
— Wciąż mnie kocha.
Nath automatycznie się ode mnie odsunęła. Pokręciła głową z niedowierzaniem.
— W takim razie nadal tego nie rozumiem. Co ty tutaj jeszcze robisz? Mogłeś zostać Alfą.
— Najwyraźniej nie mogłem. Czy możemy w końcu przejść do konkretów?
Wadera posłała mi lodowate spojrzenie.
— Nie do końca. Wyszło na to, że ja jestem słabym ogniwem.
— Tego nie powiedziałem. Wystarczy abyśmy, spędzali razem sporo czasu. Zacznijmy od teraz.

***

Dołączyliśmy do watahy, kiedy ta już szykowała się do snu, mimo to nie obyło się bez dyskretnych spojrzeń i kilku szeptów. Nath ciągle szła przede mną, wielokrotnie miałem ochotę ją pośpieszyć, ale nic bym nie zdziałał, krótkie nogi to i chód krótki. W końcu dotarliśmy do jej prowizorycznej jaskini.
— Co masz zamiar teraz robić? — zapytałem.
— Nie wiem, prawdopodobnie wybiorę się na polowanie. Myślę, że dostatecznie dobrze odegraliśmy swoje role. Do zobaczenia Harbingerze.
— Do jutra Nathing.
Pozostawiłem ją samą sobie, a sam ruszyłem do swojej jaskini ukrytej pod korzeniami drzew na terenie bagien. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tam byłem, zapewne było to jeszcze z Lukką. W środku nadal płoną ogień i oświetlał malowidło na ścianie. Lawendowe spojrzenie wypalało we mnie dziurę. Jeszcze trochę Leloo.

Nathing? 
Luźne, ale takie są potrzebne. Gra trwa dalej.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template