– O nie... Nie, nie, nie! – zakrzyknęła poddenerwowana, biegając po polanie z desperacją, choć czuła, że niewiele jej to da.
– Chérie, musisz komuś o tym powiedzieć! – To był jeden z nielicznych momentów, kiedy wadera przywołała któryś Zodiak dla własnych, niebojowych potrzeb.
– Nie rozumiesz, Panno. Straciłam z nim więź, nie mam bladego pojęcia, co się dzieje z Bykiem, bo go nie wyczuwam! On może być w niebezpieczeństwie, lub co gorsza, być niebezpieczeństwem dla nas wszystkich... – Panika była widoczna w oczach Chéru, a jej towarzyszka nie miała jak pomóc. Też czuła, że czegoś brakuje. Nigdy się im to nie przydarzyło, ale każdy wiedział, że coś nie gra.
Pamiętała swoje szczenięca lata. Już wtedy bawiła się głownie z Zodiakami i ani razu nie doszło do wyrwania się spod jej kontroli. Wszystkie ich cechy miała w małym palcu, dlatego tak przejmowała się utratą kontroli nad Bykiem. Wiedziała jak pochopnie podejmuje decyzje i nie panuje nad swoim temperamentem, więc groziło im niemałe niebezpieczeństwo
– Znajdziemy go, uspokoimy i wszystko będzie w porządku.
– Nieprawda, nic nie będzie w porządku. Zerwałam więź z Zodiakiem. Jak mam to niby naprawić? – zrozpaczona usiadła na ziemi, łapami wykopując drobne dziury w ziemi, które Panna zaraz po niej zakopywała. Robiło jej się coraz ciężej z tym, że nie mogła pomóc swojej opiekunce, jedyne co jej zostało, to bycie wsparciem dla załamanej wadery.
– Nikt nie może się dowiedzieć. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, jaki chaos powstanie, gdy ktoś dowie się, że gdzieś pałęta się Zodiak bez opieki – jęknęła zrezygnowana i oparła się całym ciężarem o Pannę, która z lekkością dała radę utrzymać drobną waderę. Przewyższała ją w rozmiarach przynajmniej trzy razy, więc Chéru była dla niej lekka niczym pióro.
– Spokojnie, oddychaj Chérie... Załatwimy to, obiecuję ci... – Głaskała waderę delikatnie po sierści, licząc, że za moment zobaczy jak tęczówki płynnie a nie chaotycznie zmieniają kolory.
– Nie wiemy do czego jest zdolny w takim stanie. Zawsze moja podświadomość go jakoś hamowała, a teraz? Wyobrażasz sobie, co się stanie jak Byk przebrnie przez watahę? To będzie wyglądać jak po tornadzie – zaśmiała się słabo i wzdrygnęła się po nagłym usłyszeniu cudzego głosu w okolicy.
– Co masz na myśli „jak Byk przebrnie przez watahę”? – Zacisnęła mocno powieki, wbijając kły we własne wargi.
Cholera, tego jej brakowało... Aby ktoś się dowiedział o jej nowym problemie. Naprawdę chciała uniknąć wplątywania w tego kogoś jeszcze, ale może tak jak wspomniała Panna, powinna komuś o tym powiedzieć... Zwykle lepiej pracuje się z kimś jeszcze. Niewiele ma w końcu do stracenia, prawda? Najpierw jednak potrzebowałaby zaufania, a nie każdy pokładał swoje nadzieje w młodej waderze zodiakalnej...
Jakiś basior/wadera ^^’? Przepraszam za nie najlepszy początek, ale dawno nie bawiłam się w te klocki >.>