11 listopada 2018

Akatala cd. Inverness

— Jestem jak najbardziej żywa, ale kiedyś byłam martwa — zaprzeczyłam.
— Dlaczego?
— Umarłam przez niefortunny wypadek, następnie zostałam przez kogoś wskrzeszona, ale moje ciało nie powróciło do naturalnej formy. Teraz jest "duchem". — Uśmiechnęłam się krzepiąco, nie chcąc, aby szczeniak wziął do siebie moją śmierć.
— Ojej. A co jesz? Nigdy nie widziałem cię podczas uczty w watasze, a zawsze zastanawiałem się, jak to u ciebie wygląda.
— Nie jem normalnych pokarmów. Zadowalam się aurą.
— Jak to? — dopytywał się.
— To skomplikowane. Nie potrafię tego wyjaśnić tak po prostu.
Basior obszedł mnie kilka kary i pokręcił głową.
— Muszę już iść, ale następnym razem ci nie odpuszczę!

***

Czułam jej obecność. Niegdyś była silna, ale tego dnia, gdy przyszłam po Invernessa, czułam, że coś było nie tak. Jej aura zbladła i nawet ja, nie zdołałabym się nią posilić. Z oddali czułam metaliczny zapach krwi. To nie wróżyło nic dobrego. Zaczęłam biec, nie zważając na kałuże, które wcześniej starałam się omijać. Wpadłam do jaskini, a to, co zastałam... Indy leżała na ziemi, głowę miała wygiętą pod dziwnym kątem. Miała otwarte oczy, które rozświetlały pomieszczenie. Z niedomkniętego pyska wystawał posiniały język, z którego kapała krew. Podeszłam bliżej i zorientowałam się, że całe jej ciało było utytłane w lepkiej cieczy.  Co powiem Invernessowi, co zrobi sam. Usłyszałam dziecięcy śmiech. Nie powinien tego zobaczyć.
— Stój! — krzyknęłam, wybiegając do niego.
— Czemu? Coś się stało?
— Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego — czułam rosnącą gulę w gardle.
— Pachniesz krwią.
— Inverness twoja mama nie żyje.

In? Wybacz.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template