[tekst piosenki Leonard Cohen]
– Ingreed – mój głos zabrzmiał nienaturalnie obco, chociaż słyszałem go niemal codziennie. Kolejny raz powróciła, ale była inna. Brakowało jej pewności siebie, nie miała iskry w oku, którą widywałem przez ostatnie miesiące, o dziwo była czysta, jej sierść była biała niczym śnieg, nieskażona krwią. Lecz to nie była Ingreed ze snów, ta była prawdziwa, żyła. – In, moja słodka In – szepnąłem.
Mimo ciepłej temperatury moje ciało przeszyły dreszcze. Spojrzałem w jej smutne ślepia. Oboje płakaliśmy, chociaż powinniśmy się cieszyć. – Umarłem?
– Dlaczego miałbyś umrzeć? – Zapytała z troską, ale nic nie odpowiedziałem, po prostu patrzyłem. Zamrugałem kilka razy, chcąc powstrzymać łzy. Nie mogłem. Ukryłem pysk w jej miękkim futrze, wdychałem jej zapach, zapach sosen, kwiatów oraz wody morskiej. Zatraciłem się w dźwięku jej serca. Czułem, że drżała, stała niestabilnie. Pchnąłem ją głową, upadła, a ja razem z nią.
– Powiedz coś – zaskomlałem.
I wtedy zaczęła nucić. Na początku melodia była nijaka, mieszała się z głosami lasu, nie potrafiłem jej rozpoznać.
– Słyszałem, że był tajemny akordKtóry grał Dawid i to radowało Pana
Ale tak naprawdę nie przejmujesz się muzyką, tak?
A to szło tak
Kwarta, kwinta
Opadająco w moll, wznosząco w dur
Zmieszany król komponujący Alleluja
Alleluja, Alleluja...
Twoja wiara była silna, lecz potrzebowałeś dowodu
Widziałeś ją kąpiącą się na dachu
Jej piękno w świetle księżyca cię zwyciężyło
Przywiązała cię do kuchennego krzesła
Zniszczyła twój tron i ścięła ci włosy
A z Twych ust wydobyła Alleluja
Alleluja, Alleluja...
Skarbie, byłem tu wcześniej
Znam ten pokój, chodziłem po tej podłodze
Żyłem samotnie, nim cię poznałem
Widziałem twoją flagę na marmurowym łuku
Miłość to nie zwycięski marsz
To zimne i niepewne Alleluja
Alleluja, Alleluja...
Był czas kiedy informowałaś mnie
Co naprawdę dzieje się u źródeł
Ale teraz już nigdy mi tego nie pokazujesz, prawda?
I pamiętam, kiedy poruszałem się w tobie
Święta gołębica także się poruszyła
I każdy oddech, który braliśmy, to było Alleluja
Alleluja, Alleluja...
Może tam w górze jest Bóg
Ale wszystko czego kiedykolwiek nauczyłem się od miłości
To jak strzelić do kogoś, kto chciał zremisować
To nie lament, który możesz usłyszeć w nocy
To nie ktoś, kto widział światło
To zimne i niepewne Alleluja
Alleluja, Alleluja...
Mówisz, że wziąłem Jego imię nadaremno
A ja nawet go nie znam
Ale gdyby znał, cóż, właściwie, co ci do tego?
W każdym słowie jest błysk światła
To nieważne, co usłyszysz
Najświętsze, czy nieczyste Alleluja
Alleluja, Alleluja...
Zrobiłem, co mogłem, ale to było niewiele
Nie potrafiłem czuć, więc próbowałem dotykać
Powiedziałem prawdę, nie przybyłem, by cię
I nawet jeśli to wszystko poszło źle
Stanę przed Panem Pieśni
Z niczym na mym języku prócz Alleluja
Alleluja, Alleluja...
Ingreed? Przepraszam, że skończyłam piosenką, przepraszam, że tak to wygląda, po prostu nie potrafię ruszyć go dalej, nie wiem, jak ma się przy niej zachować. Był nikim, dopiero powraca i ja też muszę się nauczyć tego Harbingera. Twoja kolej, wystarczy mi minimum.