13 listopada 2018

Od Harytii CD Hermesa

Harytia spojrzała na wilki, które powychodziły zza drzew zwabione dosyć głośnym śpiewem obu wilków. Wadera nie miała zielonego pojęcia kim są wrogowie ich porywaczy, ale miała nadzieję, że nie mieli chociaż wobec niej i Hermesa złych zamiarów. Właściwie to pewnie nawet ich to nie interesowało kim są i dlaczego idą z ich przeciwnikami. Miała jedynie nadzieję, że całe to spotkanie nie skończy się rozlewem krwi. Jeden z porywaczy wysunął się trochę do przodu czekając zapewne na przywódcę wilków, które właśnie śledziły każdy ruch wszystkich wilków. Porywacz nie musiał długo czekać na wilka, który tylko podszedł kilka kroków w jego stronę. Rozmawiali o terenach i po co zmierzają do jakiegoś tam miejsca, jednak Harytia była w tym momencie myślami gdzieś indziej. Zastanawiała się jakim cudem sekta zebrała tylu wyznawców, była tym bardzo zaskoczona, ale najwidoczniej nie było dane jej zrozumieć co siedziało w głowach wyznawców.
- Brać ich! - Krzyknął przywódca obcych wilków, które od razu ruszyły w ich stronę. Wadera poczuła jak jej serce mało nie wydarło się z piersi pod wpływem ataku. Od razu spojrzała na basiora, który momentalnie zakrył ją własnym ciałem przed atakiem obcego wilka. Rozejrzała się wokół chcąc w jakiś sposób to zatrzymać, miała jednak świadomość, że nie ma takiej możliwości. Dostrzegła biegnącą na nią bordową waderę, odskoczyła w bok odruchowo unikając tym pierwszego ugryzienia, niestety nie na długo. Wilczyca ponownie na nią ruszyła, Harytia rozstawiła odrobinę szerzej łapy. Obca wskoczyła na nią wbijając kły w jej bark, na co wadera o błękitnych oczach okręciła się i ugryzła atakującą w tylną łapę i przewaliła ją na bok, dopiero teraz wyczuła wokół siebie ogrom magicznej energii. Hermes roztaczał niesamowicie silną aurę, a ona sama... Zobaczyła wokół siebie błękit i była już pewna, że może używać magii. Poczuła jak przebiega po jej ciele przyjemny, ciepły dreszcz. Otworzyła przed sobą portal, a kolejny około dwieście metrów dalej, szybko dała znak Hermesowi, który wskoczył do środka i oboje znaleźli się chociaż trochę dalej od miejsc walki.
- Co teraz zrobimy? Wróciły nam moce, ale na razie nie mogę określić gdzie dokładnie jesteśmy. - Powiedziała wilczyca patrząc za siebie, powinni przetransportować się dalej, aby uniknąć ataku, ale Harytia wolała zaczekać na zdanie Hermesa, w końcu nie była sama. Basior również spojrzał na rozgrywającą się walkę, oboje doskonale wiedzieli, że będzie ona wiecznie trwała. - Uciekamy dalej? - Spytała, tym razem patrząc na swój bark n, którym ciecz podobna do krwi zaczęła się zasklepiać, wiedziała, że za kilka godzin nie będzie już po niej nawet śladu. - Dziękuję, że mnie obroniłeś. - Dodała spoglądając w oczy Hermesa, które obserwowały dalej przebieg walki. Nie była przyzwyczajona, że ktoś stawał w jej obronie mimo wszystko bardzo ją to cieszyło.

Hermesie? Też mam to samo :(

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template