- Co chcesz? - mruknęłam.
- No bo... Jesteś z Ascrificem, a on jest bratem Raidena i...
- WY jesteście małżeństwem - warknęłam - a my partnerami. I nic więcej. Jak uważasz, że jestem twoją szwagierką, to też się zawiedziesz, ale nie jesteśmy - wstałam, by odejść, ale ta mnie zatrzymała.
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że... Mam w sobie nowych a...
- Dokończ, a Cię wypcham! - najerzyłam się, odpychając ją.
- Ale Noc...
- JEZU SUPER NIE?! MNIE TO NIE OBCHODZI, WILL! - odepchnęłam ją tak, że uderzyła o ścianę. Spojrzała na mnie wściekła, ale wiedziała że nie może reagować tak agresywnie. Widziałam w niej nutke przerażenia.
- No już! SPIE*** STĄD! - ryknęłam niczym dziki kot, a ta szybko odskoczyła. Mam dość. Po prostu mam dość. "słuchaj mam wieści", "Kochanie jestem szczęśliwa!" Na bogów czy oni wszyscy muszą być tak... Argh!!
- Nocta? - usłyszałam Taravie. Wzięłam głęboki wdech. Jej głos mnie uspokoił.
- Jestem okropna... - położyłam się na ziemi.
- Will przyszła? - podeszła do mnie - mam rozumieć, że już wiesz...
- Nie wkurzaj mnie nawet. Mhh... Muszę iść ją przeprosić - wstałam, a gdy miałam iść, poczułam jak moja łapa ma nagły ścisk mięśni. Nie mogłam się znowu ruszyć, a ból z każdym dniem był coraz gorszy.
- Nocta...?
- Już idę! - Warknęłam, teleportując się na zewnątrz. Wtedy mięsień puścił. Poszłam w stronę jaskini Will. Wtedy zobaczyłam Raidena. Chyba wiedział co się stało.
- Nie podchodź do niej. Najpierw musisz mnie ominąć.
- Ok - gdy to powiedział, teleportowałam się za niego - proszę.
- Ty zdradziecka...
- Kazałeś mi siebie ominąć. Nie powiedziałeś jak - weszłam do jaskini, podchodząc do Will.
- A ty tu po co? - mruknęła.
- ... Wybacz za tamtą akcję... - usiadłam obok niej - mam ostatnio złe dni, a ja i As mamy na pieńku - warknęłam, mówiąc jego imię.
Will?