- Hide! - zawołałem. Nie usłyszałem żadnego dźwięku. A co jeśli on też się zgubił? A może pobiegł do mamy i taty?Zmartwiłem się. Co będzie, jeśli go nie znajdę? Madness dostrzegła zmartwienie na moim pyszczku.
- Hej, mały, martwisz się? - zapytała.
- Troszkę... - wymamrotałem.
- Nie martw się, na pewno znajdziemy twojego braciszka. - wadera próbowała mnie pocieszyć. Uśmiechnąłem się lekko.
- Zobacz, jaki ładny motylek! - wadera zmieniła temat.
- To prawda, pani Madness. - powiedziałem. Rozejrzałem się dookoła. Na kamieniu siedział biszkoptowy basiorek.
- Hide? - zawołałem.
- Zefir? - mój brat popatrzył na mnie.
- Hide! - objąłem go skrzydłami.
- Wszędzie cię szukałem. - powiedział.
- Ja... to znaczy, my też. - powiedziałem.
- My? - zapytał zdziwiony.
- Mhm, ja i pani Madness. - przedstawiłem waderę stojącą obok mnie.
- Dzień dobry, pani Madness. - uśmiechnął się Hide. - Jestem, młodszym o dwie godziny, bratem Zefira, mam na imię Hide.
- Jestem Madness. - wadera uśmiechnęła się.
Madness?