(Parę godzin później)
Po tych paru godzinach nieb jednak się rozchmurzyło. Tej nocy warta strasznie mi się dłużyła. Dla rozrywki zamieniłam się w noc i zaczęłam szybować nad powierzonymi mi terenami. To bardzo zabawne uczucie, kiedy lecisz na tle nocnego nieba, a na twoim ciele migoczą gwiazdy i konstelacje, na tle których przelatujesz. Łaskoczą. Niespodziewanie usłyszałam jakieś dziwne głosy, jakby szepty ze strony Doliny Mrocznej Strugi. Nie miałam wyjścia, musiałam tam lecieć, obrona naszych terytoriów należy przecież do moich obowiązków. Opanowałam szaleńcze bicie serca i zniżyłam lot. Widok, który ukazał się moim oczom przeraził mnie do głębi- na środku niewielkiej polany, pomiędzy dwoma pokrytymi runami obeliskami rozciągał się portal. Brama do innych wymiarów. Szkoda, że nie wiedziałam jakich, bo mogłoby mi to jakoś ułatwić zadanie. Samo przejście było przerażające jeszcze pod innym względem- było naprawdę ogromne. Szerokie na jakieś 5 metrów i wysokie na 10. Wystarczających rozmiarów, by mogło przepełznąć przez nie coś naprawdę okropnego. Aż dziwne, że ponad czubkami drzew nie było widać ciągnącej się od niego świetlnej łuny, która ogarniała całą polanę. Miałam nadzieję, że nic nie zdążyło się jeszcze przedostać na tą stronę, bo jeśli tak… wolałam nawet o tym nie myśleć. Spojrzałam za siebie, słysząc cichy trzepot skrzydeł. Trzeba być szalonym, by przychodzić tu o tej porze. Jak się okazało, zamiast szaleństwa wystarczyło bycie pogrążonym w rozpaczy, zapatrzonym w siebie basiorem. Odwróciłam głowę, spoglądając prosto w gwieździste oczy Itana Vella. Nie wyglądał na jakoś specjalnie uszczęśliwionego tym spotkaniem.
- Przeszkadzasz mi w pracy- wycedził przez zęby.
-To również moja praca- odwarknęłam.- A skoro już tu jesteś, zwiadowco, to może zamknąłbyś ten głupi portal, zanim wylezie z niego jakieś tałatajstwo?- zapytałam z przekąsem.- Przecież podobno to potrafisz.
Itan Vell?