- Uważaj jak łazisz idiotko - warknąłem i natychmiast odwróciłem się od niej, ruszyłem w stronę mojej jaskini. Byłem zmęczony po wcześniejszym polowaniu. Słyszałem, że ta wadera coś tam mruczy jeszcze pod nosem ale nie zwróciłem na to jakiejś szczególnej uwagi.
- Ja naprawdę przepraszam, nie chciałam! - Powiedziała ze smutkiem w oczach i podkuliła ogon.
- Jak się nazywasz? - Zmarszczyłem brwi.
- Flu.. Flu... Flumina Taida.
- Oracle i lepiej nie pokazuj się więcej na moje oczy - burknąłem i odszedłem. Miałem ochotę żeby coś zjeść więc po prostu poszedłem na polanę. Zaczaiłem się na norę zająców lecz niestety szczęście mi dzisiaj nie sprzyjało. Zaklnąłęm pod nosem gdy zobaczyłem tą waderę. Szła w moją stronę, więc z dużą prędkością zacząłem biec w stronę lasu. Nie zwracałem uwagi na to, że mogło to wyglądać dziwnie. Przystanąłem dopiero przy jeziorze, gdzie ni stąd ni zowąd z wody wyskoczyła mi Flumina.
- Boże czego chcesz? - Wykrzyknąłem, i walnąłem z całej siły w wodę. Samica patrzyła się na mnie jak na coś nadprzyrodzonego.
- Nie spocznę dopóki mi nie wybaczysz - powiedziała.
- Wybaczam, zadowolona?!
Flumina Taida?