— Ej, Mad, ty morderco i potworze — zaśmiał się.
— Roar! — wykrzyknęłam i wstałam, po czym wytarłam pysk łapą.— Na serio byłam bardzo głodna.
Nagle mój brzuch ścisnął ogromny ból. Opadłam na ziemię i zaczęłam jęczeć z bólu. Zwinęłam się w kłębek.
— Scraf... To chyba już... Weź może leć po medyka? — powiedziałam cicho i z lekkim uśmiechem, ale został on zgaszony przez grymas bólu.
— Tak, już! — zmienił się w orła i wyleciał z jaskini. Wrócił po pięciu minutach, a za nim biegła medyczka. Szybko się mną zajęła. Scraf ściskał moją łapę.
[Po porodzie]
— Jakie małe potworki! — ucieszyłam się i uśmiechnęłam na widok dwóch małych szczeniaczków śpiących u moich łap. Waderka i basiorek. Były takie rozkoszne!— Czyli Disaster i Shada?
— Tak... — Scraf stał jak sparaliżowany, ale z czułością wpatrywał się w maluchy, które właśnie obudziły się, otwierając oczka i głęboko ziewając.
Waderka spojrzała na nas, ale zaraz, chwiejąc się i przewracając, podeszła do mojego męża i z powrotem zasnęła u, tym razem jego, łap.
— O bogowie — przechyliłam głowę w bok.— Jakie one są prześliczne!
Scraf?